W Meksyku nie ustają brutalne walki karteli narkotykowych. W stanie Sinaloa w weekend zamordowanych zostało co najmniej 16 osób, a w stanie Jalisco znaleziono przy drodze pięć ciał z odciętymi głowami, co wskazuje na porachunki gangów.
Zwłoki porzucono w plastikowych workach przy drodze w pobliżu miasta Ojuelos, na obaszarze kontrolowanym przez wpływowy kartel Jalisco Nueva Generacion. Eksperci starają się ustalić tożsamość ofiar.
Według oficjalnych danych od stycznia do września w Jalisco zabitych zostało w sumie 1415 osób, a w całym kraju ofiarami zabójstw pada co roku ponad 30 tys. osób – podała stacja BBC.
Do leżącego na zachodnim wybrzeżu Meksyku stanu Sinaloa skierowano natomiast w weekend 450 dodatkowych żołnierzy, którzy mają pomóc w ochronie bezpieczeństwa w obliczu narastającej fali przemocy.
Od wielu tygodni trwają tam brutalne walki pomiędzy zwaśnionymi frakcjami kartelu Sinaloa, którym kierował dawniej Joaquin „El Chapo” Guzman. Przestępca, uznawany niegdyś za jednego z najpotężniejszych handlarzy narkotyków na świecie, obecnie odsiaduje wyrok dożywocia w USA.
Walki pomiędzy frakcjami rozgorzały po aresztowaniu w lipcu w Stanach Zjednoczonych lidera jednej z nich, Ismaela „El Mayo” Zambady. Twierdzi on, że został zdradzony, uprowadzony i przewieziony do USA wbrew swojej woli przez syna „El Chapo”, Joaquina Guzmana Lopeza, jednego z liderów frakcji zwanej „Los Chapitos”.
Meksykańska opozycja domaga się od rządu stanowczych działań przeciwko kartelom, ale zaprzysiężona 1 października prezydenta Meksyku Claudia Sheinbaum wykluczyła powrót do otwartej wojny z narkotykami, jaką prowadziły wcześniejsze meksykańskie rządy.
Sheinbaum ogłosiła, że jej plan dotyczący bezpieczeństwa będzie się skupiał na zbieraniu informacji wywiadowczych na temat karteli oraz próbach eliminowania przyczyn przestępczości u źródeł, poprzez m.in. poprawę warunków bytowych najuboższych, zgodnie ze stosowaną przez jej poprzednika Andresa Manuela Lopeza Obradora strategią określaną sloganem „uściski, nie pociski”.