Strona głównaMagazynUSA przed wyborami prezydenckimi. To już histeria i obsesja

USA przed wyborami prezydenckimi. To już histeria i obsesja

-

- Reklama -

Dwóm zamachowcom się nie udało, co nie oznacza, że tak będzie zawsze. Do zabójstwa prezydenta wciąż zachęca się na poziomie retoryki. Brutalna propaganda lewicy i polityka straszenia Donaldem Trumpem prowadzona od wielu lat przez środowiska liberalno-lewicowe przynosi skutki – na razie w umysłach, ale do czynów stąd już niedaleko.

Duży procent demokratów sądzi, że Amerykanom polepszyłoby się, gdyby były prezydent nie żył. Jak podaje portal Just the News, „w szokującym pokazie tego, jak jadowita stała się polityka amerykańska, ponad jedna czwarta demokratów uważa, że Ameryce byłoby lepiej, gdyby kandydat Partii Republikańskiej na prezydenta Donald Trump został zabity podczas jednego z dwóch zamachów na jego życie”.

- Reklama -

Sondaż przeprowadzony przez Napolitan News Institute Scotta Rasmussena zadał tysiącu zarejestrowanych wyborców następujące pytanie: „Chociaż zawsze trudno jest życzyć źle drugiemu człowiekowi, czy Ameryce byłoby lepiej, gdyby Donald Trump został zabity w zeszły weekend?”. Ogółem 17 proc. Amerykanów odpowiedziało „tak”, 69 proc. „nie”, a pozostałe 14 proc. stwierdziło, że nie są pewni. Spośród ankietowanych demokratów 28 proc. odpowiedziało „tak”. „Trudno wyobrazić sobie większe zagrożenie dla demokracji niż wyrażenie chęci zamordowania swojego przeciwnika politycznego” – oświadczył Rasmussen. Niby oczywiste, ale rzeczywistość jest groźna.

Aby nie było za późno

Choć politycy Partii Demokratycznej powstrzymują się publicznie od podobnych życzeń, wysilać się nie muszą, gdyż robotę tę wykonują za nich „liberalne” media, „progresywni” akademicy i „postępowi” celebryci z Hollywood na czele. Śmietanka towarzyska z Johnny Deppem, Robertem DeNiro i Madonną na czele, już lata temu ogłosiła Trumpa dyktatorem i zagrożeniem dla amerykańskiej demokracji. Można było zżyć się z widokiem podstarzałych aktorek czy piosenkarek biegających przed kamerami z odciętą głową republikanina. Przeżarte cancel culture, ideologią woke i w ogóle neomarksizmem, elity obsesyjnie widzą w nim autokratę, rasistę, homofoba, faszystę i potwora. To ona ma zniszczyć Amerykę, zlikwidować wolność i konstytucję, zakazać aborcji, pozamykać media, przeciwników wsadzić do więzienia i pogrążyć kraj w ciemnościach nazizmu. Donald Trump to współczesny Adolf Hitler, dobrze byłoby go wyeliminować, aby nie było za późno.

Pomimo dwóch – znanych nam – zamachów na jego życie, te głupie i prymitywne ataki nie ustają. Histeria „progresywistów” jest przerażająca. Dehumanizacja tego człowieka została zalegitymizowana i uznana za jedynie słuszną metodę walki politycznej. Oswojenie się z „wyeliminowaniem” jest na porządku dziennym. Skoro stanowi „egzystencjalne zagrożenie dla Ameryki”, trzeba go egzystencji pozbawić. Proste.

Spali planetę

Aktorka i głupiutka „aktywistka” Jane Fonda ostrzega, że jeśli Trump wróci do Białego Domu, to „spali planetę”. Apeluje do młodych ludzi, aby nie zwracali uwagi na niezadowolenie z administracji Joe Bidena, gdy będą głosować. „Rozumiem, dlaczego młodzi ludzie są naprawdę wściekli i naprawdę zranieni – mówi. – Chcę im powiedzieć: Nie przeczekajcie tych wyborów bez względu na to, jak bardzo jesteście wściekli. Nie głosujcie na partię trzecią bez względu na to, jak bardzo jesteście wściekli, ponieważ w ten sposób zostanie wybrany ktoś, kto pozbawi was głosu w sprawie przyszłości Stanów Zjednoczonych. (…) Jeśli naprawdę zależy wam na Gazie, zagłosujcie, aby mieć głos, abyście mogli coś z tym zrobić”.

To raczej niewinne słowa, bo trafiające w pustkę – młodzi Amerykanie raczej nie wiedzą, kim jest Fonda. Miewała ona zresztą radykalniejsze wypowiedzi. A takie płyną od innych.
Kongresman Dan S. Goldman, demokrata z Nowego Jorku, spadkobierca fortuny Levi Straussa, uważa, że były prezydent zamierza „przeprowadzić zamach stanu” 6 stycznia 2025 r., jeśli przegra wyścig. Z kolei kongresmen Jamie Baskin, demokrata z Maryland, kreśli scenariusz, w którym demokraci mogliby podjąć próbę usunięcia Trumpa z urzędu 6 stycznia 2025 r., jeśli rzeczywiście wygra wybory, poprzez uznanie go przez Kongres winnym buntu i w związku z tym za niedopuszczalnego do pełnienia funkcji na mocy postanowień Sekcji 3. Czternastej Poprawki do Konstytucji. Pomysłów więc nie brakuje.

Masowa deportacja

Była doradczyni Białego Domu Susan Rice twierdzi, że jeśli Trump powróci do Białego Domu, wprowadzi „masową deportację obywateli amerykańskich”. Bredzi dalej, że zamierza on deportować imigrantów, którzy przebywają w USA legalnie, gdyż rzekomo powiedział, że wydali i pozbawi obywatelstwa obywateli amerykańskich, którzy się nie urodzili w Ameryce. Kontynuowała: „Ponad 25 milionów obywateli amerykańskich jest naturalizowanych, przestrzegających prawa, płacących podatki, mających rodziny w tym kraju. Są ojcami, matkami, dziećmi, naszymi sąsiadami, obywatelami amerykańskimi. W administracji Trumpa utworzono biuro w Departamencie Sprawiedliwości, aby pozbawiać obywateli amerykańskich obywatelstwa”.

Komentator lewicowej telewizji MSNBC Charlie Sykes uważa z kolei, że były prezydent używa retoryki, która dosłownie przypomina słowa Adolfa Hitlera. „Na Konwencji Narodowej Republikanów w Milwaukee trzymali transparenty z napisem „Masowa Deportacja” – opowiada. – Taki właśnie jest Donald Trump. To nie jest wpadka ani jednorazowy wybryk. To jest to, na czym opiera swoją kampanię. On to podwaja”. I kończy: „Wciąż i wciąż mówi o tym, jak migranci, którzy są tutaj legalnie, zatruwają krew Ameryki, Stanów Zjednoczonych. Zatruwają naszą krew. Teraz to jest prawdziwa retoryka retrospektywna. To dosłownie Hitler, retoryka hitlerowska”.

Faszysta i antysemita

Jeszcze dalej poszła prowadząca program MSNBC Nicolle Wallace mówiąc, że polityka imigracyjna Trumpa jest „nieamerykańska” i nawiązuje do holokaustu. Owszem, zapowiada on, że po wygraniu wyborów przeprowadzi masową deportację, ale nielegalnych emigrantów, przede wszystkim przestępców, którzy w milionach przybyli do USA objęciu urzędu przez prezydenta Bidena.

„Trump mówi o numerach seryjnych – oznajmia Wallace. – To nie tylko nasza ohydna historia desegregacji Południa. To historia holokaustu, a numery seryjne były w japońskich obozach internowania. Dyskusja o numerach seryjnych ma ohydne echo w historii”.

Kolejna prezenterka stacji MSNBC Joy Reid twierdzi, że były prezydent jest „mało uświadomiony”, dlatego jego „rasizm” wychodzi na wierzch. „Mówi swoim wyborcom – wyjaśnia – swojej małej, skrajnej części wyborców MAGA, że czarni fałszują wybory. Czarni Haitańczycy to brutalni kanibale, czarni ludzie są wrogami, czarni ludzie będą odpowiedzialni, jeśli przegram. I masz prawo do stosowania przemocy, jeśli jest to konieczne, aby powstrzymać kolejną pokojową zmianę władzy”.

Ta sama prezenterka uważa, że jeśli kandydat republikanów wygra, to wprowadzi „hitlerowską dyktaturę”. „Większość wyborców twierdzi – głosi Reid – że bardziej ufa Trumpowi, jeśli chodzi o kwestie graniczne. Człowiek, który nie zna różnicy między azylem politycznym, a azylem dla obłąkanych, ma plany deportacji każdego imigranta, co wpędziłoby naszą gospodarkę w gwałtowny upadek, ponieważ strach czy to prawdziwy, czy irracjonalny, może być skuteczną taktyką polityczną. Pytanie dla Ameryki brzmi, czy doszliśmy do punktu, w którym chcemy zniszczyć własną gospodarkę i dobrowolnie wejść w hitlerowską dyktaturę z powodu strachu, który Donald Trump i jego kumple z MAGA podsycają wyłącznie dla własnej korzyści politycznej”. Zaznaczmy, że telewizja MSNBC to awangarda ataków na Trumpa.

To antysemita

Analityk prawna i komentatorka stacji ABC Sunny Hostin też się nie powstrzymuje i uważa, że Trump proponuje przeprowadzenie masowej akcji policyjnej na wzór „Nocy kryształowej”. Hostin rozgłasza: „Kryształowa noc [to noc], podczas której w nazistowskich Niemczech wybuchła fala przemocy antysemickiej, której celem było zaatakowanie Żydów. Jeśli ktoś ogląda brutalne filmy i mówi o Hannibalu Lecterze i o nocy tłuczonego szkła, to jest w czarnej dziurze i ma bardzo mroczną wizję Ameryki”.

Przemówił w końcu „drugi dżentelmen” Ameryki Doug Emhoff, małżonek Kamali Harris, który twierdzi, że były prezydent – a jakże – swoją retoryką atakuje amerykańskich Żydów. „Naprawdę mnie zirytowało – głosi – kiedy Trump wstał na wydarzeniu rzekomo mającym na celu walkę z antysemityzmem i powiedział obrzydliwe antysemickie rzeczy, długie metafory, które są po prostu okropne. Musimy reagować za każdym razem, gdy coś takiego się dzieje. Więc zamierzam nadal się nie bać, nie dać się zastraszyć. Nie żyć w strachu, ale żyć otwarcie i dumnie jako osoba żydowska”.

Na pytanie, czy Trump jest antysemitą, Emhoff oznajmił: „Oczywiście, że tak jest i powiedziałem to publicznie, zdecydowanie”.

Nie pozostaje w tyle współzałożyciel antytrumpowskiego Lincoln Project Rick Wilson, który wzmocnił retorykę straszenia byłym prezydentem nawet po drugiej próbie zamachu. „Donald Trump jest faszystą – twierdzi. – Jest autokratą. Jest skorumpowany, jest zdrajcą, jest chory psychicznie i stanowi zagrożenie dla narodu. Podporządkowanie się z góry cenzurze i zastraszaniu jest tym, co napędza złych autokratów takich jak Trump. Nie będę milczał”. Wilson od dawna podsyca nienawiść do Trumpa. W 2015 r. wezwał wprost darczyńców Partii Republikańskiej do jego zabicia. „Będą musieli się wysilić i wpakować kulę w Donalda Trumpa – powiedział wtedy. – I to jest fakt”. Dziwnym trafem uznano, że takie groźby nie są karalne…

Biała supremacja i rasizm

Tym wszystkim „popisom” przeróżnych komentatorów i celebrytów kroku dotrzymują cały czas media. Weźmy dla przykładu Salon, amerykański „progresywny” i liberalny portal polityczny, założony w 1995 r., który porównał politykę byłego prezydenta do – jakże by inaczej – nazizmu. Zgodnie z niedawnym artykułem, plany i retoryka Trumpa dotyczące imigracji są podobne do planów i retoryki Hitlera. Padło też ostrzeżenie, że Trump „planuje przekształcić Amerykę w rodzaj Czwartej Rzeszy”, atakując imigrantów i mniejszości „białą supremacją” i „rasizmem”.

„Donald Trump i jego zastępcy nadal przekazują i wzmacniają nazizm i Adolfa Hitlera – pisze Chauncey DeVega. – To nie jest przypadek ani zbieg okoliczności. To część strategii”.

W artykule oskarżono go o promowanie „dzikiej polityki” – strategii podziałów i nienawiści skierowanej przeciwko imigrantom, mniejszościom i przeciwnikom politycznym – która „staje się jeszcze bardziej wybuchowa i toksyczna przez dodanie jaskrawej supremacji białych, rasizmu i antysemityzmu”.

Według DeVegi, Trump i jego współpracownicy „znacznie zwiększyli swój antysemityzm, rasizm i supremację białych (oraz mizoginię i wrogi seksizm) w ciągu ostatnich kilku tygodni, ponieważ sondaże i inne wskaźniki pokazują, że w wyborach prezydenckich plasuje się on na równi, jeśli nie za Kamalą Harris, czarnoskórą kobietą z Azji Południowej”.

Autor twierdzi, że nazizm i faszyzm rasowy, a także „inne antydemokratyczne i nieliberalne systemy przekonań politycznych i ideologie w jego orbicie odradzają się w formie trumpizmu, amerykańskiego faszyzmu i szerszego globalnego ruchu antydemokratycznego”.

Zamachowcy z Pensylwanii i Florydy słuchali takich słów. Chcieli być ludźmi czynu, gotowymi zabić dla sprawy. Najgorsze, że mogą być następni. Ale miejmy nadzieję, że niedługo – może od listopada – ktoś zrobi porządek z odmóżdżonymi „progresywistami”.

Najnowsze