Strona głównaWiadomościŚwiatUnijna cła na chińskie „elektryki” to półśrodek?

Unijna cła na chińskie „elektryki” to półśrodek?

-

- Reklama -

Okazuje się, że pomimo dopłat i ceł na chińskie pojazdy elektryczne, pozostałyby one na rynku państw UE „tańsze” od modeli europejskich. Stąd dochodzenie Komisji Europejskiej, która pod pozorem zbadania „wielkości pomocy otrzymanej przez producentów od państwa chińskiego”, nakłada na „eklektryki made in China” dodatkowe podatki, ale to i tak nie zadowala producentów z państw UE.

„Rozwiązania wprowadzone dla Unii Europejskiej nie wystarczą, aby w wystarczającym stopniu promować samochody produkowane na Starym Kontynencie” – uważa prezes Francuskiej Federacji Stowarzyszeń Użytkowników Pojazdów Elektrycznych. Pokazuje to przepaść dzielącą producentów z Chin, którzy od wielu lat inwestują w „elektromobilność” od ich konkurentów z Europy, którzy „na szybko” przestawiają w tym kierunku produkcję.

- Reklama -

Pomimo dopłaty wprowadzonej przez Unię Europejską, chińskie pojazdy elektryczne będą nadal tańsze od modeli europejskich. Według Pascala Hureau, jest to jedynie „półśrodek”, który nie pozwoli na zniwelowanie „luki konkurencyjnej przemysłu Starego Kontynentu i producentów z Azji”.

W przypadku podobnego modelu, chiński samochód elektryczny jest obecnie „od 20% do 40% tańszy od europejskich modeli – odpowiedników”. Europejscy producenci twierdzą nawet, że KE jest za mało „agresywna”, w porównaniu z działaniami podjętymi przez Indie czy Stany Zjednoczone. Tam nakłada się nawet 100% dopłatę na samochody wyprodukowane w Chinach.

„Obrona europejskiego przemysłu samochodowego” wymagałaby więc podwyższenia ceł. Przypomnijmy też, że samochody elektryczne z Chin nie są objęta „premiami” i „dopłatami”. Zamist dalej rozregulowywać rynek, lepiej by było odejść od promowania na siłę „elektryków” i rozwijać, nawet z naciskiem na ich niską emisyjność, tradycyjne pojazdy, w czym Europa ciągle jest lepsza.

Na razie Bruksela w przypadku niektórych pojazdów marek chińskich wprowadzi cła w wysokości 35%, w przypadku kilku innych opłata będzie jednak niższa. Wysokośc opłat zależna jest od wysokości dotowania firm chińskich przez państwo.

Z tym bywa różnie i niektóre firmy Państwa Środka bywają bardziej „rynkowe” od innych. Ale nawet Tesla będzie objęta opłatą w wysokości 7,8%, a np. produkty chińskiej firmy BYD już 17%, a samochody Geely – 18,8%. Marki, które nie chciały „współpracować” z KE zapłacą od swoich aut 35% podatek.

Przy okazji eksperci już oceniają, że unijny cel sprzedaży w 100% nowych samochodów elektrycznych do 2035 r., pozostaje „nie do utrzymania”. Wspomniany Pascal Hureau widzi szansę dla europejskich producentów w pracy nad „mniejszymi i tańszymi modelami” i utworzeniu „rynku używanych elektryków”.

Źródło: Le Figaro

Najnowsze