Strona głównaWiadomościPolskaKozi-draka trwa. Będą pozwy za udostępnianie nagrania z tańcem Kozidrak? "Przygotowujemy zawiadomienia...

Kozi-draka trwa. Będą pozwy za udostępnianie nagrania z tańcem Kozidrak? „Przygotowujemy zawiadomienia do prokuratury” [VIDEO]

-

- Reklama -

Mogło Was to ominąć, ale polskie media od kilku dni żyją występem zespołu Bajm w Szczecinie. Liderka grupy, Beata Kozidrak, śpiewając kawałek, który opowiada o prostytutce, postanowiła odtańczyć na scenie para-erotyczny układ. No i teraz pojawiła się informacja, że ci, którzy udostępniają nagranie, mogą zostać pozwani.

Czytaj więcej: Tego nie da się odzobaczyć. Dziwne zachowanie Kozidrak na scenie. W sieci wrze [VIDEO]

- Reklama -

Społeczeństwo polskie na chwilę zapomniało o tragedii powodzi i wojnie na Ukrainie, by zająć stanowisko ws. występu artystycznego piosenkarki, o której większość z nich zapewne wiedziała do tej pory tylko tyle, że nagrała kilka głośnych piosenek.

Ludzie, którzy prawdopodobnie nie mieli pojęcia, że Bajm wciąż istnieje, zaczęli wydawać osądy, czy Kozidrak jest za stara, by się tak gibać, czy jest w sam raz by się tak gibać, czy też w ogóle nikt się tak gibać nie powinien.

Trudno powiedzieć, czy sama Kozidrak jest zadowolona, że media piszą o niej w innym, prawie że muzycznym kontekście, zamiast w kontekście jazdy na podwójnym gazie, czy nie. Wokalistka chyba się na ten temat nie wypowiadała.

Niezadowolony jest natomiast człowiek, który nagrał owe gibanie i wrzucił film do sieci. Na jego profilu czytamy:

„Wraz z grupą prawników przygotowujemy zawiadomienia do prokuratury na wszelkie portale plotkarskie (…) za kradzież własności intelektualnej, jaka miała miejsce ostatniego czasu po opublikowaniu nagrania z koncertu 'Bajm 45 Tour’ w Szczecinie. Mimo wielokrotnych próśb kierowanych drogą mailową oraz telefoniczną nie zaprzestano z korzystania praw autorskich nagrań i w sposób krzywdzący oczerniają artystkę. Informuję, iż każde znalezione posty, wpisy oraz publikacje będą zgłaszane prawnikom do dalszej walki z nieudolnym i patologicznym zachowaniem pseudomediów” – napisał ten ktoś.

No i tutaj pojawia się okazja, by w całej tej durnej sprawie napisać coś mądrego. Przypominamy więc, że w świetle idei wolnościowych prawo własności intelektualnej to jest jakiś żart i w ogóle nie powinno istnieć. Jeśli coś jest w sieci i można to zgrać, to wcale nie oznacza, że to zginie z dysku właściciela. Wniosek? To nie jest żadna kradzież i już.

Łapcie więc nagranie, które wciąż hula po Internecie, zanim policja wjedzie na X (dawniej Twitter):

Najnowsze