Strona głównaWiadomościŚwiatPremier Izraela przemawiał w ONZ, a kilka delegacji opuściło salę

Premier Izraela przemawiał w ONZ, a kilka delegacji opuściło salę

-

- Reklama -

Premier Izraela Benjamin Netanjahu przemawiał 27 września na Zgromadzeniu Ogólnym ONZ i to dość wojowniczo. Swoje przemówienie zaczął od potępienia „kłamstw i oszczerstw” wypowiadanych wcześniej pod adresem jego kraju. Kilka delegacji opuściło salę.

Netanjahu m.in. oświadczył, że chce „porozumienia pokojowego między Izraelem a Arabią Saudyjską”, a „Izrael musi pokonać Hezbollah w Libanie”. W odpowiedzi na oskarżenia, stwierdził, że „w Izraelu nie ma zbrodniarzy wojennych, ale są w Iranie, Syrii, Jemenie i Libanie”.

- Reklama -

„Izrael wygra tę bitwę, ponieważ nie mamy innego wyboru” – mówił premier i powołał się na historię mówiąc, że po „pokoleniach masakrowanych, kiedy nikt nas nie bronił, mamy teraz państwo i armię, które nas bronią. Jak mówi Biblia, wieczność Izraela nie ustanie”.

„Tak długo, jak Hezbollah wybiera ścieżkę wojny, Izrael będzie chciał pozbyć się tego zagrożenia” – powiedział Benjamin Netanjahu. „Wyeliminowaliśmy dowódców Hezbollahu, ich następców i zastępców ich zastępców” – dodał.

Premier Izraela mówił, że jego kraj jest jednak gotowy w okresie powojennym „wspierać cywilną administrację Gazy na rzecz pokojowego współistnienia”, ale po „demilitaryzacji i deradykalizacji” strefy. Jego zdaniem armia izraelska wyeliminowała już 23 z 24 oddziałów „terrorystycznych Hamasu”.

Pod adresem Iranu zapowiedział, że „jeśli na nas uderzycie, my uderzymy na was” i „nie ma takiego miejsca w Iranie, w które nie będziemy w stanie uderzyć, a to samo dotyczy Bliskiego Wschodu. (…) Wygrywamy. Kiedy Izrael się broni, granica oddzielająca błogosławieństwo od przekleństwa nie może być wyraźniejsza”.

Na tle bełkotu polityków Zachodu, trzeba przyznać, że izraelski premier przynajmniej nie owija niczego w bawełnę. Zdaje się, że może znacznie więcej, niż politycy innych krajów, którzy za niektóre użyte tu zwroty byliby nazwani albo „zimnowojennymi imperialistami” albo wręcz „faszystami”. Trzeba jednak pamiętać, że jest to język „zrozumiały” na Bliskim Wschodzie, gdzie eurogadanie nigdy nie dociera…

Źródło:Le Figaro

Najnowsze