Podobno nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki, a w przypadku posła PiS do… aresztu. Prokuratura Bodnara odnotowała w sprawie b. wiceministra już jedną porażkę, bo zapomniała, że ma immunitet wynikający z prac w Zgromadzeniu Parlamentarnym Rady Europy. Było zatrzymanie w świetle kamer i wstydliwe zwolnienie obecnego posła klubu PiS, bo sąd uznał 16 lipca, że ma dalej immunitet.
Prokuratura odwołała się, bo jeden z sędziów miał być „neo-sędzią” i 27 września zapadł w tej sprawie kolejny wyrok Sądu Okręgowego w Warszawie. Sąd ponownie nie zgodził się na aresztowanie posła Marcina Romanowskiego i podtrzymał decyzję sądu pierwszej instancji w tej sprawie.
Obrońca polityka mec. Bartosz Lewandowski stwierdził, że „mamy do czynienia z prawomocnym orzeczeniem”. Prokuratura Krajowa, która sama ma problemy, po uznaniu, także dzisiaj, nieprawidłowości podmiany prokuratora krajowego Dariusza Barskiego, prowadzi śledztwo dotyczące „nieprawidłowego wydatkowania pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwości”.
Zarzuca Romanowskiemu, który w latach 2019-2023 był wiceszefem ministerstwa sprawiedliwości i jako taki nadzorował Fundusz Sprawiedliwości, ustawianie konkursów na granty z tego funduszu. Dołożono też zarzut „udziału w zorganizowanej grupie przestępczej”.
Jednak nawet przy innej decyzji sądu, zatrzymywanie polityka w areszcie byłoby mało sensowne. Nie uciekł z kraju, a dodatkowo od lipca, gdyby chciał to mógłby już w swojej sprawie ingerować do woli. „Bodnarowcom” chodzi bardziej o zemstę, ale muszą poczekać. Po tym wyroku, na X pojawiły się komentarze, że minister sprawiedliwości poniósł w piątek porażkę z opozycją i to 0:2…