Unia Europejska, w ramach nieustannej „walki”, tym razem z globalnym wylesianiem i degradacją lasów, wprowadza nowe rozporządzenie znane jako EUDR. To, co miało być rzekomo krokiem w kierunku ochrony środowiska, już teraz wywołuje falę krytyki i obaw wśród przedsiębiorców i ekspertów.
EUDR (European Union Deforestation Regulation) to rozporządzenie UE mające na celu ograniczenie negatywnego wpływu rynku unijnego na globalne wylesianie. Obejmuje ono siedem kluczowych towarów: wołowinę, kakao, kawę, olej palmowy, kauczuk, soję i drewno. Od 30 grudnia 2024 roku (dla dużych firm) i 30 czerwca 2025 roku (dla mikro i małych przedsiębiorstw) wprowadzenie tych produktów na rynek UE lub ich eksport będzie wymagało specjalnego certyfikatu potwierdzającego, że nie przyczyniły się one do wylesiania lub degradacji lasów.
EUDR budzi wiele kontrowersji i obaw. Polityk Konfederacji Bronisław Foltyn, komentując sprawę na portalu społecznościowym X, nazwał EUDR „EUroDuRnotą”, podkreślając liczne problemy związane z jego wprowadzeniem. Oto zdaniem Foltyna główne problemy, jakie wynikają z unijnej ingerencji.
- Brak jasnych wytycznych. Obecnie nie wiadomo, kto i na jakich zasadach ma wydawać certyfikaty EUDR. Brakuje również informacji o tym, kto i jak będzie je kontrolował.
- Krótki termin wdrożenia. Przedsiębiorcy mają zaledwie kilka miesięcy na dostosowanie się do nowych przepisów, co dla wielu firm może okazać się niemożliwe.
- Drastyczne kary. Firmy, które nie dostosują się do wymogów EUDR, mogą zostać obciążone karami sięgającymi nawet 4% rocznych przychodów. Ponadto, produkty bez certyfikatu mogą zostać skonfiskowane.
- Szeroki zakres produktów. EUDR obejmuje nie tylko surowce, ale także produkty przetworzone. Oznacza to, że certyfikacji będą podlegać m.in. meble, opony, a nawet zwykłe kartki papieru.
- Trudności w udowodnieniu pochodzenia. Przedsiębiorcy muszą udowodnić, że każdy element ich produktu pochodzi z „niewylesiających” źródeł, co w praktyce może okazać się niezwykle trudne lub wręcz niemożliwe.
- Brak przygotowania instytucji. Nawet organy odpowiedzialne za wdrożenie EUDR nie są w pełni przygotowane na nadchodzące zmiany.
Foltyn zwrócił też uwagę na fakt, że sejmowe skrzynki mailowe są zalewane pismami od przerażonych właścicieli firm z różnych branż, a większość przedsiębiorców nie ma pojęcia, co czeka ich za kilka tygodni.
Krytycy podkreślają przede wszystkim, że EUDR w obecnej formie może przynieść więcej szkód niż korzyści, obciążając firmy dodatkowymi kosztami i biurokracją, przez co na końcu więcej zapłaci oczywiście konsument. Z ochroną środowiska nie ma to wiele wspólnego.
„Jeśli nie udowodnisz, że każda ryza papieru, półka na książki, krzesło, opona zimowa, czy gumowa uszczelka, wyprodukowana jest z drzewa „niewylesiającego”, a wołowina na każdego steaka, rosół, czy tatara, pochodzi od krówki pasącej się na „niewylesiającej” łące, to jesteś przestępcą! A nie udowodnisz bo na ten moment nawet paprotki (ironiczne określenie na przedstawicieli ministerstwa klimatu – red.) nie wiedzą, jak masz to udowodnić” – podsumowuje Foltyn.
Słyszeliście o EUDR … czyli najnowszej EUroDuRnocie?
Nie? To trzymajcie się mocno!Otóż już za 3 miesiące „paprotki” z Ministerstwa Klimatu muszą wprowadzić w Polsce, całkowity zakaz obrotu towarami, które zawierają https://t.co/EbuV2ATmj9.: drewno, gumę, kawę, kakao, czy… pic.twitter.com/pud6eoDn5e
— Bronisław Foltyn 🇵🇱 (@bronislawfoltyn) September 24, 2024