W ciągu kilku lat wydatki samorządów na odbiór i zagospodarowanie odpadów komunalnych wzrosły o prawie 70 proc. Rewolucja śmieciowa, choć miała zwiększyć konkurencję, doprowadziła do jej ograniczenia.
Sytuację opisuje „Dziennik Gazeta Prawna”. Powołuje się na najnowsze opracowanie dotyczące gospodarki odpadami komunalnymi przygotowane przez Regionalną Izbę Obrachunkową w Opolu (RIO).
Jeszcze w 2019 r. Gliwice płaciły podmiotowi odbierającemu śmieci od mieszkańców niecałe 24 mln zł, trzy lata później było to już ponad 41 mln zł. Wydatki gminy wiejskiej Korytnica (woj. mazowieckie) wzrosły z niecałych 700 tys. zł do ponad 1,3 mln zł. Podobnie było w prawie wszystkich ze 127 gmin z całej Polski objętych analizą. Łącznie ich wydatki wzrosły z ponad 216 mln zł do ponad 365 mln zł, a więc średnio o prawie 70 proc. – czytamy.
Gazeta zaznacza, że gminy mają problem, bo w większości przetargów zgłasza się tylko jedna firma. RIO alarmuje, że po dekadzie od wprowadzenia rewolucji śmieciowej, od kiedy to lokalne władze są odpowiedzialne za gospodarkę odpadami komunalnymi, nie udało się wymusić konkurencji na rynku. Z analizy RIO wynika, że przeciętnie w przetargach na odbiór i zagospodarowanie odpadów komunalnych składanych jest tylko 1,3 oferty. Co więcej, są gminy, w których od 2013 r. startuje w nich tylko jeden, ten sam podmiot.
Jak stwierdził w rozmowie z dziennikiem prezes Rady Regionalnych Instalacji Przetwarzania Odpadów Komunalnych Piotr Szewczyk, można mówić o lokalnych monopolach. Dodaje, że dla wielu firm zwycięstwo w przetargu to być albo nie być na rynku, chociażby ze względu na konieczność poniesienia wysokich nakładów inwestycyjnych. Mało nowych przedsiębiorstw jest w stanie sprostać wymaganiom technicznym i formalnym, co przekłada się na liczbę ofert. Same gminy zgłaszają RIO, że to właśnie brak konkurencji winduje ceny.
Jak podkreślił prezes RIO w Opolu Grzegorz Czarnocki, wzrost kosztów to nie tylko czynniki inflacyjne – gospodarka odpadami jest specyficzna, wiąże się z korzystaniem ze środowiska. „Można generalnie powiedzieć, że koszty korzystania ze środowiska w ostatnich latach rosną szybciej niż inflacja. Widzimy to przecież jako obywatele, choćby w rachunkach za prąd” – ocenił Czarnocki, cytowany przez „GDP”.