Strona głównaMagazynPolska platforma wideo otwiera się na wszystkich twórców!

Polska platforma wideo otwiera się na wszystkich twórców!

-

- Reklama -

Czy to możliwe, aby skutecznie przeciwstawić się potędze Big Tech, czyli największych koncernów technologicznych, które de facto monopolizują światowy rynek mediów? O tym redaktor Jakub Zgierski rozmawia z Łukaszem Bartoszkiem z Softwarehood, współtwórcą polskiej platformy wideo BanBye.com.

Jakub Zgierski: – Czym jest BanBye.com? Inicjatywa od początku reklamuje się jako prawdziwa oaza wolności słowa.

- Reklama -

Łukasz Bartoszek: – To polska, niezależna platforma wideo, wolna od politycznej cenzury, której misją jest szerzenie wolności słowa w Internecie. BanBye.com powstał dzięki oddolnemu wsparciu finansowemu ze strony widzów telewizji wRealu24, a obecnie utrzymuje się z darowizn od użytkowników.

– Skąd pomysł na taką oryginalną nazwę?

– Kiedy powstawał BanBye, nie mieliśmy jeszcze ustalonej nazwy dla platformy. Chcieliśmy skorzystać z kreatywności naszych Darczyńców, więc zorganizowaliśmy konkurs na najlepszą propozycję. Zwycięska opcja „BanBye” pasowała idealnie do profilu naszej działalności. Nazwa składa się z dwóch słów: „Ban” oraz „Bye”, co można przetłumaczyć jako „Pa, pa, bany” lub „Żegnamy Bany”. Nazwa, ze względu na użyte w niej angielskie słowa, wskazuje również na to, że BanBye ma nie tylko aspiracje do bycia platformą dla użytkowników polskojęzycznych, lecz także uzyskania popularności za granicą.

– Czy na Waszej platformie można wrzucać dowolne treści, bez klucza światopoglądowego czy politycznego?

– BanBye jest miejscem przyjaznym wolności słowa oraz wolnym od cenzury politycznej. Nie oznacza to jednak, że Twórcy mają pełną swobodę w zamieszczaniu treści na naszej platformie. Naturalnie treści pornograficzne, łamiące prawa autorskie czy naruszające polskie prawo, muszą być moderowane i usuwane. Nasi użytkownicy mogą być jednak spokojni – nigdy nie kasujemy ani nie ograniczamy dostępu do treści, które są dla kogokolwiek niewygodne politycznie. Warto tutaj dodać, że moderacja BanBye, celem zachowania patriotycznego, konserwatywnego charakteru inicjatywy, może decydować, jakie treści znajdą się na stronie głównej i będą promowane. Wszystkie materiały można znaleźć za pomocą wyszukiwarki, w którą moderacja nie ingeruje, tzn. nie ogranicza widoczności czy też możliwości znalezienia jakichkolwiek treści.

– Po co właściwie Polakom taka platforma wideo? Można byłoby powiedzieć, że od dawna mamy alternatywę dla mainstreamowego YouTube’a, np. pod postacią Rumble.

– Co prawda w Internecie istnieją konkurencyjne platformy, jednak możemy śmiało powiedzieć, że BanBye już je wyprzedził pod względem technologicznym. Polska może pochwalić się tym, że polscy programiści są jednymi z najlepszych na świecie. Dlaczego mielibyśmy nie wykorzystać ich potencjału i nie zbudować polskiej marki? Wiele podobnych zagranicznych inicjatyw – pomimo tego że mieni się „niezależnymi” – w rzeczywistości korzysta z serwerów i technologii, które są w rękach Big Tech. Oznacza to, że w każdej chwili giganci mogą odmówić im świadczenia swoich usług, chociażby jak miało to miejsce kilka lat temu w przypadku platformy Parler. BanBye jest zbudowany przez polską firmę Softwarehood na niezależnych, darmowych technologiach, więc może być uruchomiony na dowolnym serwerze i infrastrukturze. Testowaliśmy również scenariusze, w których przenosiliśmy całą stronę na inne serwery oraz domeny – jesteśmy w stanie zrobić to dosyć szybko, co czyni nas naprawdę niezależnymi.

– Ile w zasadzie osób liczy zespół programistów i administratorów odpowiedzialnych za funkcjonowanie BanBye? Zaciekawił mnie również wątek tej unikalnej polskiej technologii, dzięki której powstała cała platforma.

– Zespół programistów tworzących platformę przez ostatnie lata ulegał wielu zmianom. Myślę, że łącznie nad BanBye pracowało już ponad 30 osób. Aktualnie w naszym zespole działa kilku pracowników. Jeżeli chodzi o nadzór nad infrastrukturą, pomoc użytkownikom i organizację prac – było to od początku zadanie zasłużonego kolegi Pawła Kaczora, który rok temu przekazał swoje kompetencje młodszemu, ale równie sprawnemu koledze Patrykowi. Wspólnie z Pawłem pracowaliśmy bardzo intensywnie nad skonstruowaniem technologii, która pozwoli naszej platformie uzyskać całkowitą niezależność od Big Tech. Technologia ta umożliwia zarządzanie plikami, skalowanie zdjęć, transkodowanie filmów oraz obsługiwanie transmisji na żywo i może być uruchomiona na dowolnych serwerach z systemem Linux. Zazwyczaj w tym celu wykorzystuje się gotowe, notabene bardzo drogie technologie, które są dostarczane przez usługi hostingowe, takie jak Amazon Web Services lub Google Cloud.

– Utrzymanie takiej platformy musi naprawdę wiele kosztować, prawda?

– BanBye powstał dzięki oddolnemu wsparciu tysięcy Polaków, którzy budują to dzieło już od czterech lat. To za sprawą dobrowolnych wpłat od Darczyńców nasza platforma może nie tylko funkcjonować, ale także stale się rozwijać. Ponadto BanBye posiada zaawansowany system reklamowy, który w przyszłości, w miarę napływu reklamodawców, pozwoli na jeszcze szybszą rozbudowę projektu. BanBye jest całkowicie niezależny od polityków oraz instytucji państwowych. Nie korzystamy z żadnych programów oferujących dofinansowania, gdyż mogłoby to negatywnie wpłynąć na niezależność inicjatywy. W końcu kto płaci – ten wymaga.

– Jak wyglądają obecne statystyki platformy?

– Na BanBye zarejestrowało się już ponad 100 tys. osób. Rejestracja nie jest wymagana, aby móc korzystać z platformy, a więc aktywnych niezarejestrowanych użytkowników będzie kilkakrotnie więcej. Miesięcznie odnotowujemy nawet ponad milion wyświetleń naszych materiałów. W sumie wszystkie treści na BanBye zostały odtworzone już ponad 30 milionów razy.

– A jak wygląda kwestia bezpieczeństwa platformy? Z doniesień medialnych możemy się dowiedzieć, że BanBye wielokrotnie stawał się celem ataków hakerskich. Na czym one polegały i czy ten problem wciąż jest aktualny?

– Tworząc BanBye, od samego początku kładliśmy duży nacisk na kwestie bezpieczeństwa użytkowników korzystających z platformy, a także ich danych. W pierwszych dniach od premiery zanotowaliśmy wiele ataków, których celem było wykradnięcie adresów email i innych wrażliwych informacji o użytkownikach – te jednak zostały w pełni odparte. Co więcej, zneutralizowanie tego typu ataków nie wymagało od nas aktywnego działania, gdyż zastosowane przez nas zabezpieczenia świetnie poradziły sobie z tym zadaniem. Bardzo częstym rodzajem ataków na BanBye były tzw. ataki DDoS polegające na obciążeniu infrastruktury sieciowej platformy poprzez zalanie jej sztucznym ruchem. Ataki tego typu są trudne do identyfikacji – nie wiemy bowiem, czy mamy do czynienia z atakiem, czy jednak z autentyczną, bardzo wzmożoną aktywnością użytkowników. Zdarzało się jednak, że hakerom zabrakło staranności, więc mogliśmy zauważyć dokładne godziny rozpoczęcia oraz zakończenia ataku na BanBye. Po kilku takich sytuacjach udało nam się wdrożyć kolejne łatki zabezpieczeń, które znacznie poprawiły wydajność platformy w czasie dużego ruchu. Warto jednak pamiętać, że ataki DDoS należą do takich, które są trudne do odparcia nawet dla wielkich firm, a całkowite uchronienie się przed nimi jest niemalże niemożliwe.

– Inna sprawa to niechęć, a nawet otwarta wrogość różnych środowisk i organizacji, dla których BanBye jest solą w oku. Na pewno można wspomnieć o Akcji Demokracji, która w pewnym czasie mocno dawała o sobie znać.

– W dzisiejszym świecie wmawia się nam, że wszystko, co możemy znaleźć w Internecie, powinno być kontrolowane oraz – w razie czego – cenzurowane. Wiele środowisk ma problem z tym, że na BanBye można znaleźć materiały niewygodne dla licznych polityków, osób czy po prostu różnej maści propagandystów. Można u nas znaleźć m.in. słynną debatę Grzegorza Brauna z Szewachem Weissem, film Wojciecha Sumlińskiego pt. „Powrót do Jedwabnego” czy masowo cenzurowane wywiady na temat pandemii COVID-19. Platformy takie jak Facebook czy YouTube usuwały i nadal usuwają tego typu treści. My z kolei wszystkich ocenzurowanych twórców zapraszamy do siebie, bo jak głosi hasło BanBye – „prawda zasługuje na wolność”.

– Co czeka nas w przyszłości? Jakie macie plany na rozwój Waszej platformy?

– Pracujemy nad tym, aby BanBye trafił w pierwszej kolejności do jak największej liczby Polaków, a docelowo stał się popularny również za granicą. Technologicznie nasza platforma nie ustępuje wielkim zagranicznym projektom, które do dyspozycji mają często kilka-, kilkanaście- lub kilkadziesiąt razy większy budżet. Musimy udowodnić światu, że to, co polskie, też może być dobre, a z BanBye można korzystać bez ograniczeń i obaw o cenzurę. Taki przyświeca nam cel.

– Na obecność na BanBye zdecydowała się m.in. redakcja „Najwyższego Czasu!”. Jakie inne znane media można śledzić na Waszej platformie?

– Myślę, że nie muszę wspominać o telewizji wRealu24, która to wyszła z pomysłem stworzenia platformy takiej jak BanBye. Poza nią mamy u nas liczne kanały, np.: Do Rzeczy, Jacek Międlar, Ckultura, TVMN, Te Deum, Wojciech Sumliński, Radek Pogoda, Anna Mandrela Ryngraf TV, Fundacja Pro Prawo do Życia czy Ordo Iuris.

– Dziękuję za rozmowę.

Najnowsze