Radosław Sikorski mówił w Waszyngtonie, że Europa musi samodzielnie zadbać o swoje bezpieczeństwo. Szef polskiego MSZ stwierdził także, że Stanom Zjednoczonym powinno zależeć na współpracy ze Starym Kontynentem.
Minister Radosław Sikorski był gościem na John Hopkins University. Polski dyplomata mówił, że amerykańskie elity nie powinny zapominać o Europie.
– Jeśli rzeczywiście uważacie, że Chiny stanowią zagrożenie dla amerykańskiego prymatu, dla amerykańskich wartości oraz opartego na zasadach porządku światowego, tak jak uważamy, że Rosja stanowi egzystencjalne zagrożenie dla globalnej stabilności, a w szczególności dla Europy, to potrzebujemy siebie nawzajem bardziej, a nie mniej. Zwrot ku Azji powinien być zwrotem z Europą, a nie bez niej – powiedział polski minister.
Sikorski porównał Federację Rosyjską do Korei Północnej i objaśnił Amerykanom, jak wygląda wojna hybrydowa, którą Rosja prowadzi w Europie.
– To jest nieprzyjazny akt agresji – zaznaczył.
Sikorski dodał, że Europa nie jest „zdezorganizowana i chaotyczna” oraz „stale potrzebująca charytatywnego wsparcia Waszyngtonu” wbrew temu, co sądzą Amerykanie.
Polityk zauważył, że Europa wydaje łącznie więcej na pomoc Ukrainie niż USA.
– W stosunkach transatlantyckich era pasażerów na gapę nieuchronnie dobiega końca (…). Polska jest liderem z budżetem obronnym przekraczającym już 4 proc. jej PKB. W przyszłym roku wzrośnie do 4,7 proc. i prawdopodobnie nie będzie to nasze ostatnie słowo. Zrobimy wszystko, aby nie stać się ponownie rosyjską kolonią, niezależnie od tego, co zrobi ktokolwiek inny – zapowiedział szef polskiej dyplomacji.
Sikorski stwierdził, że Polacy „nie mają ochoty na konfrontacje militarne”, ale rozumieją sytuację lepiej przez swoje doświadczenia historyczne z Rosją.
– Zbyt wiele razy byliśmy jego ofiarami. Wiemy, jak czuje się utratę niepodległości. Wiemy, co znaczy żyć pod tyranią. I nie zamierzamy do tego wracać – stwierdził, używając sloganu wyborczego Kamali Harris („We’re not going back”).