Strony na Facebooku, które sprzyjają obecnej władzy, udostępniały jakiś czas temu zdjęcie Donalda Tuska, niosącego w ramionach sporej wielkości psa i przekonywały, że premier uratował zwierzaka z powodzi. Jak było naprawdę?
Tak naprawdę to było oczywiście inaczej. Donald Tusk niósł Portosa, bo tak się nazywa ten psiak, ale w styczniu, gdy o powodzi nikt jeszcze nie myślał.
Portos to pies rasy springer spaniel angielski, który należy do córki premiera – Kasi Tusk.
Dlaczego szef rządu niósł go w ramionach? Tego nie wiemy. Może psu rzeczywiście coś się działo i może to bardzo miło ze strony Donalda Tuska.
Jedno jest pewne – Portosowi na pewno nie groziła powódź, jak przedstawiają to strony takie jak Sok z Buraka.
Gdybyśmy my udostępnili fejka tego kalibru, to zapewne ukarałyby nas wszelkie możliwe podmioty karzące – Facebooki, Google, jacyś weryfikatorzy, fackcheckerzy i inni tacy.
Ciekawi więc jesteśmy, czy strony, które udostępniały fałszywą informację i kreowały Tuska na bohatera, również zostały jakoś ukarane, czy też może niektórym wolno więcej?