Donaldowi Tuskowi puściły nerwy w czasie posiedzenia sztabu kryzysowego. Premier w ostrych słowach zwrócił się do dyrektora Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej.
Premier Donald Tusk oraz szefowie MSWiA i MON wciąż są we Wrocławiu, gdzie zebrał się sztab kryzysowy. Podczas ostatniego spotkania z dyrektorem IMGW Robertem Czerniawskim Tuskowi puściły nerwy, gdy okazało się, że wcześniej podano mu nieprawidłowe prognozy.
– Rozumiem, że państwo nie jesteście w stanie przewidzieć z precyzją do 10, 20 cm stanu wody? – pytał Donald Tusk.
Chodziło o to, że poziom wody we Wrocławiu zdecydowaniu różnił się od tego, jaki był prognozowany.
– Proszę, byśmy byli możliwie precyzyjni – powiedział premier. – Różnica jest solidna. Jest inaczej, niż 8 godzin temu sądziliśmy – dodał polityk.
– Co to oznacza w porównaniu do prognoz, z jakimi rozstawaliśmy się wczoraj wieczorem? One były trochę bardziej optymistyczne, niż stan faktyczny, jeśli chodzi o poziom wody i, jeśli dobrze rozumiem, ona ciągle jednak minimalnie, ale rośnie – dopytywał premier.
– Nie chcę przesadnie drążyć, ale ja rozumiem, że państwo nie jesteście w stanie, i to na bardzo krótkim odcinku czasu i bez opadów, przewidzieć z precyzją do 10, 20 cm stanu wody? – mówił dalej Tusk.
Czerniawski bronił się, że nie ma możliwości przeprowadzenia dokładnej prognozy.
– Notujemy już bardzo delikatny wzrost, to nie jest to, co notowaliśmy w nocy. Nasza prognoza jest w sumie najbardziej prawdopodobna ze wszystkich – powiedział.
– Wolałbym, żebyśmy wytrzymali nerwowo i starali się możliwie trafnie odgadywać ten trend, abyśmy wrocławian umieli precyzyjnie informować – stwierdził Tusk.