W jednym z najnowszych nagrań na kanale Tomasz Sommer na Rumble Janusz Korwin-Mikke odniósł się do przetaczającej się przez południowo-zachodnią Polskę powodzi. Wskazał, że należy się ubezpieczać. Wyjaśnił także, dlaczego niemiecki system retencyjnych na tych terenach funkcjonował dobrze i co się z nim stało za czasów PRL-u.
– Od czasu, kiedy prowadzone są kroniki, czyli od IX w., na Dolnym Śląsku powodzie co kilkadziesiąt lat występują normalnie i przyczyny są oczywiste. Wiosna, lato, jesień, zima – to są wszystko przyczyny klimatyczne i to jest normalna rzecz. Trzeba do tego przywyknąć i trzeba po prostu stawiać domy nie tam, gdzie wylewają rzeki, tylko tam, gdzie rzeki nie wylewają, np. na zboczach gór – wskazał Janusz Korwin-Mikke.
– Oczywiście, wygodnie jest postawić (dom) na dole, bo się łatwiej wyjeżdża, ale wtedy się trzeba liczyć z ryzykiem, że rzeka zaleje – dodał.
– Natomiast Niemcy zrobili całą kupę maleńkich zbiorników retencyjnych przy gospodarstwach. Był to ogromny system, całkowicie poniszczony przez, że tak powiem, ludność naszą napływową, która się nie umiała z tym wszystkim obchodzić i on już nie istnieje od 30 lat. Mi o tym mówiono, jak byłem 30 lat temu na Dolnym Śląsku, że on już wtedy był poniszczony – wskazał.
– Ten system zatrzymywał częściowo wodę – nie całkowicie, bo całkowicie się nie da. Natomiast trzeba pamiętać – to jest coś, na co zwraca uwagę Ostatnie Pokolenie – że Polska stepowieje, więc jeżeli spada deszcz, to jest świetnie. Niech on wsiąka w ziemię i właśnie po to są te wszystkie stawki drobne (…) itd., żeby ta woda zostawała i przesiąkała potem – podkreślił.
– Nie wiem, czy Pani wie, ale przecież cała Polska pod ziemią jest połączona. Te wody z Dolnego Śląska dochodzą na Mazowsze bez nikakich i to wszystko tam pod ziemią sobie pływa, się łączy, zbiór naczyń połączonych. I jak ta woda pada, to bardzo dobrze. Nie należy jej odprowadzać do morza, tylko trzeba ją utrzymać (…), nie w jednym wielkim zbiorniku, bo ona wtedy przez betonowe dno nie przesiąknie do ziemi, tylko trzeba trzymać właśnie w takich malutkich, naturalnych zbiorniczkach, jak robili to Niemcy – powiedział Korwin-Mikke.
– Ale przyszli Polacy (…) i przyszli komuniści. Komuniści stawiali na dnie tych terenów zalewowych budynki i potem się dziwią, skąd na terenach zalewowych znajduje się woda – wskazał.
Pytany, czy rząd mógł zapobiec powodzi prezes partii KORWiN zaznaczył, że „nie da się zapobiec każdej powodzi, bo jakiekolwiek byśmy nie robili środki, to przyjdzie taka duża powódź, że zaleje te tamy, które tam są”. – To jest teoria tarczy i miecza – na każdą tarczę jest miecz, na każdy miecz jest tarcza – wyjaśnił.
Korwin-Mikke zaznaczył również, że „co jakiś czas są takie duże powodzie” i zabezpieczanie się przed nimi „się nie opłaca”. – Lepiej raz na 30 lat przeżyć powódź, niż wydawać jakieś gigantyczne pieniądze – ocenił.
– No trudno. Zalało, to zalało, wypłaci się odszkodowania ludziom i już – powiedział. Pytany, czy chodzi o prywatne ubezpieczalnie, przytaknął. – Trzeba się ubezpieczyć i koniec. Nie można zabierać chleba ubezpieczycielom, niech się ludzie ubezpieczają i już – wskazał.
– Są pewne granice, powyżej których się tego robić nie opłaca. Można by budować szosy, tak zbudowane i takie samochody – tak bezpieczne, otulone poduszkami – żeby nikt nie ginął. Ale koszt tego jest tak gigantyczny, że ludzie by umierali z głodu z tego powodu, że myśmy zrobili takie bezpieczeństwo na drogach – wyjaśnił.
– Istnieje pewna granica, powyżej której się nie opłaca płacić za bezpieczeństwo. Ale to wymaga dyskusji wśród fachowców. Natomiast to, co ja widzę w tej chwili w internecie, to siedzą ludzie, którzy fachowcami nie są i każdy najlepiej wie, że winien jest PiS, a drudzy wiedzą, że winna jest PO. Nikogo nie interesuje, co tam było, tylko czy winne jest PiS czy winne jest PO. Jak człowiek na to patrzy, no to rzygać się chce. Ludzie się tylko zajmują tym, czy winne jest PiS czy winne jest PO – skwitował Janusz Korwin-Mikke.