Żuławy uważane są za jeden z najbardziej zagrożonych powodziami terenów w Polsce. Tereny osuszane w średniowieczu przez holenderskich osadników, mają dużą predyspozycje do podtopień. Czy w obecnej sytuacji mieszkańcy Żuław mają się czego obawiać?
Żuławy to region sąsiadujący od zachodu z Pomorzem i znajdujący się obecnie w dwóch województwach – pomorskim i warmińsko-mazurskim.
Dawniej ogromna część tego terenu znajdowała się pod wodą – było to m.in. bagna. W średniowieczu zaczęli się tu sprowadzać holenderscy osadnicy, którzy osuszali ten region.
Nie zmienia to jednak faktu, że naturalnie występowała tu woda i natura czasem lubi o tym przypominać.
Czy w tym momencie mieszkańcy Żuław powinni się czegoś obawiać? „Służby przeciwpowodziowe na Pomorzu przygotowują się do przyjęcia ewentualnej fali powodziowej na Wiśle. Spodziewana jest za 2-3 tygodnie. Wszystko jednak wskazuje na to, że będzie mocno spłaszczona i nie spowoduje znacznego wzrostu poziomu wód” – opisuje Radio Gdańsk.
– Zanim dotrze do nas fala powodziowa, która ewentualnie pojawi się z tych opadów w centrum i na południu Polski, ma na swojej drodze jeszcze Włocławek, który ma możliwość jej spłaszczenia. Oczywiście przygotowujemy się, monitorujemy sytuację, jednak niskie stany wody w Wiśle zapewniają nam dosyć dużą pojemność retencyjną – mówi Andrzej Ryński, dyrektor Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Gdańsku.
Przed cofką mieszkańców Żuław chronią wrota sztormowe na Tudze, które postawiono niedawno w Nowym Dworze Gdańskim.
– Wrota sztormowe, które zostały wybudowane na Tudze, są teraz zamknięte i już powodują pozytywny wpływ na to, co może się zdarzyć w Nowym Dworze – czyli przeciwdziałać tej cofce od strony morza – wskazuje dyrektor Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Gdańsku.