Strona głównaMagazynPrzed wyborami w USA. Dynamika Kamali Harris zniknęła już jakiś czas temu

Przed wyborami w USA. Dynamika Kamali Harris zniknęła już jakiś czas temu

-

- Reklama -

Ameryka zamknęła wakacje długim weekendem Labor Day, który rozpoczął ostatnią prostą wyścigu do Białego Domu. Sztab wyborczy Donalda Trumpa wydał z tej okazji specjalne oświadczenie, krytykując administrację Joe Bidena i Kamali Harris za wysokie ceny żywności, które Amerykanie mieli odczuć także na okoliczność świątecznego grillowania.

Komunikat głosi, że tegoroczny weekend „Dnia Pracy” był „pod rządami Kamali droższy niż kiedykolwiek”. „Kiedy Amerykanie ruszają w trasę w weekend Labor Day, to Kamala Harris może im podziękować za tak wysokie ceny – czytamy. – Koszt prawie każdego produktu podstawowego na Labor Day wzrósł od 3 proc. do 10 proc. lub więcej w ciągu ostatniego roku, przy czym cena tuzina jaj wzrosła o 47 proc., hot dogów o prawie 10 proc., mielonej wołowiny o prawie 8 proc., a fasoli o 6 proc.”.

- Reklama -

Rzeczywiście, wzrost cen towarów, żywności przede wszystkim, ale także usług, transportu czy ubezpieczeń, jest ważnym tematem kampanii wyborczej. Biały Dom nie poczuwa się do winy, choć to nadmierne wydatki federalne napędziły inflację. „Amerykanie również odczuwają ból przy dystrybutorze – głosi sztab Trumpa. – Średnia krajowa za zwykłą benzynę wynosi 3,34 USD za galon – około dolara więcej niż wtedy, gdy Kamala obejmowała urząd”.

Czytamy dalej: „Jeśli weźmiemy pod uwagę cały okres urzędowania Kamali, jest jeszcze gorzej, ponieważ ogólne ceny wzrosły o 20,2 proc. od czasu objęcia przez nią urzędu: Ogólne ceny artykułów spożywczych wzrosły o 21,6 proc. (wzrosły zaledwie o 5,9 proc. za Trumpa). Koszty transportu wzrosły o 32,9 proc. (wzrosły zaledwie o 2,1 proc. za Trumpa). Ceny biletów lotniczych wzrosły o 22,6 proc. (spadły o 23,5 proc. za Trumpa). Tymczasem siła nabywcza Amerykanów nie nadąża. Rzeczywiste średnie tygodniowe zarobki spadły o 3,9 proc. za Kamali; wzrosły zaś o 8,2 proc. za prezydenta Trumpa”.

I choć walka polityczna ma swoje prawa, sztabowcy byłego prezydenta nie kłamią i podają prawdziwe dane. Dodają oni zarazem trochę optymizmu: „Prezydent Trump sprawi, że Ameryka znów będzie dostępna cenowo”.

Wybranka lewicowych elit

Dla mniej więcej połowy wyborców realne problemy – na przykład właśnie wysokie ceny, wzrost przestępczości czy napływ milionów imigrantów – nie są powodem, aby coś zmienić i wybrać Trumpa. Wolą bowiem stawiać na ideologię i „progresywizm”. Najważniejsze, aby nie wygrał „faszysta” Trump, autokrata, homofob i rasista przy okazji. Ale jednocześnie nadmuchiwana przez lewicowe media i celebrytów euforia po zainstalowaniu Harris jako kandydatki na prezydenta nie pokrywa się sondażami. Odrobienie strat po leżącym na łopatkach i nie dającym nadziei na zwycięstwo Bidenie nie było trudne. Oczekiwane jednak mocne odbicie w sondażach po konwencji Partii Demokratycznej nie nastąpiło.

Przytaczane przez spolegliwe media i rozgłaszane przez zblazowanych komentatorów codzienne sondaże dające prowadzenie obecnej wiceprezydent mają różną wartość, zazwyczaj niską. Na przykład ostatnio „New York Times” robił ankiety – dające, rzecz jasna, prowadzenie Harris – miały próbę 600-osobową, co na 330-milionowy kraj zakrawa na kpinę.

Przydatniejsze już są generatory sondaży, czyli narzędzia pozwalające na sumowanie sondaży i wyciąganie średniej. Jeden z najpopularniejszych generatorów, RealClear Politics, dawał na Labor Day 1,8 proc. przewagi Harris w badaniu ogólnokrajowym oraz minimalne prowadzenie w czterech na siedem swing states. Pensylwania: Harris wygrywa o 0,5 pkt (47,7 proc.–47,2 proc.), Michigan: przewaga Harris o 1,1 (48 proc.–46,9 proc.) i Wisconsin: Harris o 1,4 (48,2 proc.–46,8 proc.). Innymi słowy, nie jest to dominacja dająca już zwycięstwo demokratce.

Trump bez spadku

Po konwencji demokratów Trump nie odnotował większego spadku w ważnych stanach „Pasa Rdzy”. Seria sondaży The Trafalgar Group pokazuje, że były prezydent prowadzi w Pensylwanii (47 proc.–45 proc.) i Wisconsin (47 proc.–46 proc.), podczas gdy w Michigan mamy remis 47 proc.–47 proc. To wszystko mieści się w granicach błędu statystycznego, co sprawia, że wyścig będzie niezwykle wyrównany. Zaznaczmy, że sztab Trumpa przewidywał zwiększenie poparcia dla Harris po nominacji i konwencji, co najwyraźniej nie dało jej przewagi w największych stanach, w których demokraci odgrywają kluczową rolę: Michigan, Pensylwania i Wisconsin. Pozostałe obszary zainteresowania, tj. Arizona, Georgia, Nevada i Karolina Północna, tradycyjnie w wyborach prezydenckich sprzyjają bardziej Partii Republikańskiej.

Co istotne, Trafalgar historycznie jest raczej ośrodkiem sondażowym sprzyjającym Partii Republikańskiej, ale jego zdolność do dokładnego przewidywania wyników poprzednich cykli wyborów prezydenckich opierała się na możliwości dotarcia do respondentów popierających Partię Republikańską, do których nie docierają sondaże innych głównych mediów.

Także sondaż ABC News/Ipsos pokazał, że wiceprezydent nie odnotowała „żadnego ogólnego wzrostu poparcia” po formalnej nominacji na kandydatkę swojej partii na prezydenta. Sondaż pokazuje, że wyścig Harris z Trumpem „jest zasadniczo taki sam teraz, jak przed konwencją demokratów”. Według ABC, 50 proc. respondentów opowiada się za Harris, a 46 proc. za Trumpem.

Najważniejsze Kolegium Elektorów

Na złożoną sytuację wiceprezydent zwrócił ostatnio uwagę wieloletni strateg Partii Demokratycznej David Axelrod, który ostrzegł liderów partii, że to Trump może wygrać wybory. Ten były doradca Baracka Obamy przyznaje, że Harris dodała energii demokratom od czasu zastąpienia Bidena, ale przed wyborami w listopadzie jeszcze długa droga. „To wciąż bardzo wyrównany wyścig. Gdyby wybory odbyły się dzisiaj, nie jestem pewien, kto by wygrał, ale myślę, że może to być prezydent Trump, ponieważ to walka o Kolegium Elektorów” – powiedział Axelrod. I o to dokładne toczy się bój.

Wyjaśnia: „Aby demokrata wygrał w kluczowych stanach, musi mieć znaczną przewagę w Kolegium Elektorów. Pamiętajmy, Joe Biden wygrał ostatnio 7 milionami głosów w skali kraju, a przewaga w trzech najbliższych kluczowych stanach wyniosła 45 tys. lub 44 tys. głosów łącznie”.

Na aspekt Kolegium Elektorów zwrócił także uwagę jeden z najsłynniejszych amerykańskich analityków Nate Silver, według którego pod tym względem faworytem jest Trump.

Były prezydent wyprzedza bowiem w prognozach wiceprezydent o 5,1 proc. Harris wyprzedza Trumpa o 3,8 proc. według zaktualizowanego ogólnokrajowego narzędzia sondażowego Silver Bulletin dotyczącego głosów powszechnych, jednak jej szanse na wygraną w Kolegium Elektorów spadły do 47,3 proc. w porównaniu do 52,4 proc. w przypadku Trumpa. Stało się tak „z powodu korekty o wyniki konwencji, którą model stosuje do sondaży przeprowadzonych w trakcie lub po Krajowej Konwencji Demokratów”.

Analityk napisał: „Zakłada się, że sondaże Harris są teraz nieco zawyżone, tak samo jak zakłada się, że wyniki Trumpa były zawyżone po Konwencji Narodowej Republikanów”.

Jednak nie wszystkie wiadomości były dobre dla Trumpa. „Dobrą wiadomością dla Harris jest to – dodał – że jeśli utrzyma swoje obecne wyniki przez kilka kolejnych tygodni, to zacznie znów podążać w górę w naszej prognozie, ponieważ model będzie bardziej pewny, że wyszła z okresu odbicia po konwencji”.

Wyrównany wyścig

Słabnący impet kampanii Harris i stratę poparcia po konwencji potwierdza sondaż Redfield & Wilton Strategies. Badanie wykazało, że 44 proc. z 2500 respondentów, którzy sami zgłosili się jako prawdopodobni wyborcy, objętych badaniem 29 sierpnia, popiera Harris, a Trump cieszy się 42 proc. poparcia. Jednakże Harris traci aż trzy punkty w porównaniu z sondażem Redfield & Wilton przeprowadzonym 21 sierpnia, trzeciego dnia konwencji, podczas gdy Trump traci dwa punkty. Oznacza to czysty jednopunktowy zwrot na korzyść Trumpa, nie pokazując żadnego wzrostu dla Harris, odkąd przyjęła nominację swojej partii.

Wyścig między Trumpem a Harris jest znacznie bardziej wyrównany niż rywalizacja między Trumpem a prezydentem Joe Bidenem w podobnym momencie cyklu 2020, zgodnie z sondażem Redfield & Wilton przeprowadzonym w tamtym czasie. Badanie z 20 sierpnia 2020 r. przeprowadzone wśród 2000 respondentów wykazało, że Biden miał 10-punktową przewagę nad Trumpem.

W tym sondażu Biden i Trump uzyskali odpowiednio 49 proc. i 39 proc. Znamienne, że Harris wypada gorzej od Bidena o pięć punktów, podczas gdy Trump przewyższa swój poprzedni wynik o trzy.

Wiceprezydent Harris, ulubienica lewicowego establishmentu, raczej nie wygra w większej liczbie stanów niż Joe Biden w 2020 r. Nie może sobie równocześnie pozwolić na przegraną w więcej niż jednym lub dwóch z nich. A tyle potrzeba Trumpowi do zwycięstwa; przy siedmiu stanach wahających się nie powinno to być trudne.

„Sondaże są przydatnym narzędziem w polityce, choć nieco bezpośrednim i powolnym. W ten weekend demokraci czerpali niemałe pocieszenie z sondażu ABC/Ipsos, który wykazał, że Kamala Harris wyprzedza Donalda Trumpa o 4 punkty procentowe w całym kraju – pisze David Marcus z Fox News. – Ale najważniejszą rzeczą w tym sondażu nie jest przewaga. W końcu Rasmussen daje Trumpowi przewagę 2 punktów. Nikt nie wie, kto ma rację. Ważne jest to, że 13 sierpnia ten sam sondaż ABC również pokazał, że Harris ma przewagę 4 punktów. Mówiąc inaczej, dynamika Harris nie tylko zniknęła, ona zniknęła już jakiś czas temu”.

Pozostała debata telewizyjna, która okazać się może jedyną w tej kampanii. Czasami ona coś zmienia, czasami nie. Intelektualnie Harris nie jest w stanie sprostać Trumpowi. Może jedynie wyprowadzić go z równowagi.

Najnowsze