Pasażerowie pociągu jadącego trasą Katowice-Białystok musieli znosić obecność barana, który „załatwiał się” wprost na podłogę. Właścicielką zwierzęcia jest Chinką, która teraz tłumaczy się, dlaczego jechała z rogatym towarzyszem.
Chinka imieniem Alice, która mieszka na stałe w Białymstoku, wybrała się do swojego miejsca zamieszkania pociągiem.
Podczas trasy mocno zwracała na siebie uwagę współpasażerów, ale nie z powodu orientalnej urody, tylko z powodu swojego towarzysza – barana.
Choć zwierzę na początku podróżowało w pielusze, to szybko ją zrzuciło i zaczęło „załatwiać się” wprost na podłogę.
Wcześniej kobieta podróżowała z baranem po Niemczech. W jednym z hoteli udało jej się przekonać właścicieli, że jej zwierzę to… pies.
W Białymstoku Chinka zapakowała się z baranem do taksówki. Ponieważ kierowca nie robił problemów, kobieta dała mu napiwek wysokości 200 złotych.
Ale dlaczego Chinka jeździ po Polsce z baranem? Okazuje się, że nie chciała, by ktoś zwierzę zjadł, więc je kupiła.
– Ludzie zazwyczaj jedzą barany. Pomyślałam, że go uratuję – komentuje, cytowana przez mostmedia.io.