Na autostradzie A27 w Niemczech doszło do skandalicznej sytuacji. Aktywiści klimatyczni przeprowadzili tam akcję protestacyjną, która zakończyła się wypadkiem drogowym.
Protest rozpoczął się o godzinie 12:00 i miał trwać pół godziny. Sześciu demonstrantów zjechało na linach z wiaduktu nad autostradą, rozwieszając plakaty informacyjne. Wyrażali sprzeciw wobec ruchu samochodowego na autostradach, argumentując, że jest on szkodliwy dla klimatu, środowiska oraz stanowi zagrożenie dla ludzi i zwierząt.
Co zdumiewające, na taką formę protestu zgodziły się miejscowe władze. Służby zapewniły klimatystom „bezpieczeństwo” i na czas trwania protestu zamknęły autostradę między skrzyżowaniami Bremer Kreuz i Achim Nord.
Utworzony w wyniku protestu korek nie został w porę zauważony przez 70-letnią kierującą renault. Kobieta zbyt późno zareagowała i uderzyła w bmw prowadzone przez 41-latka. W wyniku zderzenia samochód seniorki dachował, a następnie uderzył w skodę. W wypadku lekko ranne zostały cztery osoby, a straty materialne oszacowano na około 50 tysięcy euro.
Co ciekawe, aktywiści początkowo nie otrzymali zgody na organizację protestu. Dopiero decyzja Sądu Administracyjnego w Stade umożliwiła im przeprowadzenie akcji. Sąd stwierdził, że krótkotrwałe utrudnienia nie wpłyną znacząco na bezpieczeństwo i płynność ruchu.
Decyzję sądu skrytykował Niemiecki Związek Zawodowy Policjantów (DPolG) w Bremie. „Sztuczny korek na autostradzie federalnej, nawet jeśli jest tam ograniczenie prędkości, zawsze stanowi wysokie ryzyko. Z tego powodu uważam za absolutnie niedbałe stawianie takiej wolności zgromadzeń ponad bezpieczeństwo i życie innych” – powiedział przewodniczący Bernard Soika.
In Folge einer Vollsperrung für eine Protestaktion von Klimaaktivisten ist es zu einem Unfall gekommen. Versammlungsfreiheit auf der Autobahn? 🤢🤢🤦 https://t.co/HziUH4wh8A
— K.H. (@SH27468313) August 28, 2024