Cała Polska znów szuka UFO, czyli niezidentyfikowanego obiektu latającego. Kolejny raz coś wleciało do Polski, najpewniej rosyjski pocisk, i nie możemy tego znaleźć.
Ponad 260 żołnierzy wznowiło w piątek rano poszukiwania rosyjskiego obiektu powietrznego, który w poniedziałek wleciał na terytorium Polski i zniknął z radarów w rejonie gm. Tyszowce (Lubelskie). Poszukiwania będą kontynuowane do poniedziałku.
Od poniedziałku do czwartku żołnierze WOT wspomagani przez pododdziały konne i bezzałogowy statek powietrzny sprawdzili 78 kilometrów kwadratowych, czyli 7,8 tys. hektarów.
Prawdopodobnie bezpilotowy statek powietrzny wleciał w poniedziałek na terytorium Polski o godz. 6.43 na wysokości ukraińskiego miasta Czerwonogród. Obiekt zanikł na radarach w rejonie gminy Tyszowce na południe od Hrubieszowa.
Od początku pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę 24 lutego 2022 r. podczas ataków rakietowych pociski kilkukrotnie naruszyły polską granicę.
Przypomnijmy, że 15 listopada 2022 roku we wsi Przewodów na Lubelszczyźnie doszło do eksplozji ukraińskiej rakiety. W wyniku eksplozji zginęło dwóch polskich obywateli.
Do tej pory ustalono, że pocisk, który spadł po polskiej stronie granicy, został wystrzelony przez Ukraińców w czasie rosyjskiego ataku rakietowego. Jest to pocisk przeciwlotniczy, który musiał zostać strącony lub zboczyć z kursu.
Z kolei w grudniu tego samego roku rosyjska rakieta Ch-55 spadła w lesie nieopodal Bydgoszczy, a o znalezieniu jej szczątków poinformowano w kwietniu 2023 r. Ponadto kilkukrotnie pociski na kilka-kilkadziesiąt sekund wlatywały w polską przestrzeń powietrzną przy granicy z Ukrainą, ale opuszczały ją, nie spadając na terytorium Polski.
Przypomnijmy, że nie tylko pociski wlatują sobie do nas, kiedy chcą. Media bez przerwy informują także o balonach meteorologicznych, które przylatują do nas z okolic Królewca.