Policja islandzka w poniedziałek po południu zakończyła akcję ratowniczą po zawaleniu się w niedzielę jaskini lodowej na lodowcu Breidamerkurjokull na południu kraju. Wcześniej mylnie sądzono, że w grocie wciąż znajduje się dwóch turystów.
Początkowo przypuszczano, że grupa, która weszła do jaskini, liczyła 25 osób, jednak ostatecznie po sprawdzeniu listy osób, jaka zapisała się na wycieczkę, oraz na podstawie relacji świadków ustalono, że w środku przebywały 23 osoby. Oznacza to, że pod lodem nie było więcej osób.
W niedzielę w wyniku zawalenia się jaskini jeden z turystów zginął na miejscu, a drugi został poważnie ranny. Osoba ta przebywa obecnie w szpitalu w Reykjaviku, jej stan jest stabilny. Na miejscu w trudnych warunkach przez ponad dobę ręcznie pracowało 200 ratowników, policjantów oraz grotołazów.
Wypadek wywołał w Islandii debatę na temat bezpieczeństwa atrakcji turystycznej. Rząd zwołał posiedzenie mające na celu przegląd przepisów związanych ze zwiedzaniem jaskiń i lodowców. Islandia jest znana także z innych potencjalnie niebezpiecznych miejsc, takich jak wulkany czy skaliste plaże z wysokimi falami.
(PAP)
