Aborcja nieustannie powraca do polskiego Sejmu. Bywa nazywana tematem zastępczym lub odgrzewanym kotletem naszej polityki. Nie możemy jednak pozwolić na to, aby w obliczu innych istotnych spraw ignorować plany lewicowego rządu bezpośrednio godzące w ochronę życia najmłodszych, bo jeszcze nienarodzonych Polaków. O tym wiedzieli posłowie, którzy pomimo presji społecznej i sporów wewnątrz koalicji rządzącej zagłosowali zgodnie ze swoim sumieniem przeciw projektowi ustawy depenalizującej aborcję.
Przedmiot dyskusji od lat – nie tylko w Polsce
Nasza cywilizacja podczas różnych momentów w swojej historii powraca do debaty nad tym, jaką kategorię ludzi będzie można tym razem bezkarnie uciskać i mordować. Ten pierwiastek autodestrukcji bywa na przestrzeni wieków różnie tłumaczony, ale objawia się tak samo – poprzez odbieranie człowieczeństwa kolejnym grupom. Przykładem byli niewolnicy czy więźniowie obozów zagłady. Tego typu zezwierzęcenie we współczesnych czasach jest jednak bardzo żywe i trudne do przeoczenia, kiedy w społeczeństwie biorą górę takie zjawiska, np. wszechobecna seksualizacja czy gloryfikacja zwierząt nad życiem ludzkim. Okazuje się bowiem, że ci, którzy najbardziej zaciekle walczą o prawo do aborcji, zazwyczaj równie bezkompromisowo wyznają religię klimatyzmu i promują weganizm. Jest to jednak problem globalny. Przykładowo 4 marca 2024 r. Francja wpisała prawo do aborcji do ustawy zasadniczej jako pierwsze państwo na świecie.
W Polsce aborcja na życzenie była legalna jedynie w czasach drugiej wojny światowej za sprawą Adolfa Hitlera, który zagwarantował ją Polkom. Obecnie obowiązująca Konstytucja przewiduje prawną ochronę życia od poczęcia za wyjątkiem dwóch przypadków, jakimi są zagrożenie życia matki oraz ciąża wynikająca z czynu zabronionego. Do 2020 r. obowiązywał tzw. kompromis aborcyjny, który umożliwiał dokonanie legalnej aborcji w przypadku choroby lub wad nienarodzonego dziecka. Ta eugeniczna przesłanka została uznana za niezgodną z Konstytucją przez Trybunał Konstytucyjny w październiku 2020 r., co wywołało falę tzw. Strajków Kobiet (a właściwie feministek i lewicowych aktywistów), których uczestnicy często nie mieli świadomości, z jakiego powodu właściwie protestują. Mainstreamowy przekaz mówił o całkowitym zakazie aborcji, podczas gdy mieliśmy do czynienia jedynie z usunięciem jednego z przypadków kompromisu aborcyjnego.
Sprawa „Roe vs. Wade”, która była rozpatrywana w Stanach Zjednoczonych w latach 70., doprowadziła do mocnej polaryzacji społeczeństwa w temacie aborcji. Wyrokiem sądu aborcja została uznana w USA za legalną przez cały okres ciąży (zapewniono przy tym poszczególnym stanom możliwość wprowadzenia regulacji ograniczających możliwość aborcji w drugim i trzecim trymestrze). Dało to dużą przestrzeń do przyciągania sobie zwolenników takim organizacjom jak np. Planned Parenthood, które zaczęły pomagać w „ochronie zdrowia reprodukcyjnego”, a w rzeczywistości jawnie oferować aborcję na życzenie. W Polsce mieliśmy do czynienia z podobnym działaniem w przestrzeni publicznej, kiedy podczas Strajków Kobiet na sile przybrała działalność organizacji przestępczych, takich jak Aborcyjny Dream Team, samozwańczo określających się jako „prokobiece”. Przestępczych, bo prowadzących nielegalny handel tabletkami aborcyjnymi, niedostępnymi do obrotu w Polsce.
Plan na legalizację
Obecnie do Sejmu powraca kilka projektów składanych przez KO, Lewicę i Polskę 2050, które mają zwiększać dostęp do aborcji – różnią się one zakresem czasu lub przypadków, w jakich aborcja miałaby być legalna. Pomoc w dostępie do aborcji i jej dokonaniu na życzenie legalizowałby projekt, który 12 lipca 2024 r. został odrzucony trzema głosami. Zalegalizowanie pomocy w dokonaniu nielegalnej aborcji na życzenie wydaje się nie tylko sprzeczne logicznie, ale i jest niezgodne z Konstytucją, o czym mówiła prof. Anna Łabno, konstytucjonalistka i profesor nauk prawnych:
„Ustawa dotycząca depenalizacji aborcji, która nowelizuje odpowiednie przepisy kodeksu prawa karnego, jest złamaniem przepisów Konstytucji, głęboko naruszającym jej aksjologię. Zostałaby odrzucona podstawowa gwarancja, którą daje każdemu człowiekowi art. 38 Konstytucji RP stanowiący, że każdy człowiek ma zapewnioną prawną ochronę życia. A dziecko poczęte jest człowiekiem i jest podmiotem prawa”.
Wygląda na to, że rząd Donalda Tuska, w poprzednich latach głośno opowiadający się za Konstytucją – głównie w temacie dyskryminacji konkretnych grup ludzi – nie ma problemu z debatowaniem nad projektami sprzecznymi z naszą ustawą zasadniczą. Opowiedzenie się za życiem w obliczu powracających Strajków Kobiet i pogłębiających się sporów wewnątrz rządu wymaga dziś aktu odwagi. Odrzucenie projektu oznacza pozostawienie stanu prawnego w dotychczasowej formie. Pomoc w aborcji pozostaje więc nielegalna. Władza jednak niechętnie zajmuje się aborcyjnymi przestępcami, bo do tej pory mieliśmy do czynienia z nagłośnieniem tylko jednej sprawy, gdy aktywistka Justyna Wydrzyńska, działaczka organizacji „Aborcja bez granic”, została pociągnięta do odpowiedzialności karnej za posiadanie leków poronnych i wysłanie ich ciężarnej kobiecie.
Jak wygląda nielegalna pomoc w aborcji w Polsce?
Bardzo niepokojący jest fakt, że na głównych stronach internetowych organizacji aborcyjnych mamy do czynienia z niezweryfikowanym w żaden sposób poradnictwem medycznym. Wypełnienie formularza na temat niechcianej ciąży stanowi podstawowy warunek do skorzystania z bezpłatnej porady internetowej rzekomego lekarza, który stwierdzi, czy przypadek zainteresowanej kobiety kwalifikuje się do aborcji. Powody, które miałyby dawać ciężarnej możliwość wymuszenia poronienia, określa ona sama. Zaliczają się do nich np.: ubóstwo, brak wsparcia ze strony ojca dziecka, a nawet młody wiek przyszłej matki. Niestety organizacje aborcyjne nie powstrzymują się przed przesyłaniem tabletek poronnych również nieletnim, bez wiedzy ich rodziców. Adw. Katarzyna Gęsiak (Ordo Iuris) wspomina także o tym, że leki do Polski zawsze są przesyłane z krajów Europy Zachodniej w sposób nielegalny (np. Paczkomatem), natomiast rzeczywistą pomoc ciężarnym kobietom w kryzysie oraz ich dzieciom udzielają organizacje i fundacje pro-life, niejednokrotnie związane z działalnością Kościoła katolickiego. Na podstawie przypadków, które wynikają z wypełnianych ankiet, możemy stwierdzić, co jest najczęstszą przyczyną, dla której kobiety decydują się na aborcję. Zazwyczaj chodzi o poczucie bezradności, które wynika m.in. z mniejszej odpowiedzialności mężczyzn i przejęcia ich roli przez aparat państwa.
Impulsem do procesu Justyny Wydrzyńskiej była interwencja partnera kobiety, która wbrew jego woli chciała skorzystać z usług Aborcyjnego Dream Teamu. W końcu ta organizacja nieprzerwanie podkreśla, że ciąża jest wyłącznie sprawą kobiet, co notabene wpędza je w poczucie osamotnienia. W ten oto sposób feministyczne aktywistki stwarzają sobie same popyt na produkty, z których sprzedaży się utrzymują. Na swoich mediach społecznościowych i stronie internetowej wprost opowiadają o skali nielegalnych aborcji, w których „pomogły” kobietom. W 2023 r. były to 46 773 przypadki. Te liczby w obliczu współczesnego kryzysu demograficznego są zatrważające, tak samo jak fakt, że tego typu organizacje robią to bez żadnej odpowiedzialności karnej, i to na wszystkich etapach ciąży. Na stronach internetowych możemy otrzymać praktyczne wskazówki, jak ukryć ciało dziecka zabitego w polskim domu, gdy już jest zbyt duże, by spuścić je w toalecie, jak normalizować aborcję podczas rozmów z dziećmi czy jak przeciwstawić się „przemocy” w relacjach z mężczyznami, którzy np. sprzeciwiają się aborcji własnego dziecka.
Polskie prawo na szczęście dzięki odrzuceniu projektu o depenalizacji nie legalizuje tych działań. Jednak większość organizacji, a nawet polityków, jak np. minister Katarzyna Kotula reklamująca tabletki poronne, wciąż nie ponosi żadnej odpowiedzialności. Jawi się przed nami wizja tego, jak ważna jest otwartość na rozmowę z potrzebującymi kobietami w ciąży i okazanie im wsparcia, przy jednoczesnej zdecydowanej krytyce przestępczości aborcyjnej, czyli zabijania tych, którzy jeszcze obronić się nie mogą. Niech świadectwa wszystkich, których głosy były decydujące dla prawnej ochrony życia, umacniają pozostałych zaangażowanych w działalność polityczną i społeczną, nierzadko narażonych na presję otoczenia.