Polskie Stronnictwo Ludowe przedstawiło projekt ustawy o wychowaniu patriotycznym. Barbara Nowacka, minister edukacji, swoim koalicjantom odparła, aby spadali na drzewo.
Projekt PSL zakłada wprowadzenie nowych form edukacji obywatelskiej, mających na celu przygotowanie uczniów do odpowiedzialności za ojczyznę.
Wśród proponowanych zmian znajdują się m.in. utworzenie kanonu obowiązkowych wizyt w miejscach ważnych dla polskiej kultury i historii, rewizja kanonu lektur szkolnych z uwzględnieniem polskich noblistów czy stworzenie „Programu Kościuszkowskiego” realizowanego przez Muzeum Historii Polski.
Politycy PSL-u podkreślają, że celem ustawy byłoby także promowanie „patriotyzmu gospodarczego” poprzez organizację wycieczek do zakładów pracy i gospodarstw rolnych.
O takich rozwiązaniach nie chce słyszeć minister edukacji Nowacka. – Nie zgadzam się z tym, żeby to minister edukacji zajmował się rozporządzeniami, gdzie nauczyciel ma jeździć na wycieczki – powiedziała na antenie Polsatu.
Przy okazji coś tam pobajdurzyła, że obecnie trwa odpolitycznianie szkoły. – To, co przyświeca mi, premierowi Tuskowi, to odpolitycznienie szkoły – powiedziała. To odpolitycznianie polega na tym, że kasujemy rozwiązania wprowadzone przez poprzedników i wprowadzamy swoje, zgodne z „uśmiechniętą” linią polityczną.
Prawda jest taka, że zarówno PSL, jak i Nowacka i spółka reprezentują dwa oblicza tego samego problemu – nadmiernej ingerencji państwa w edukację i wychowanie dzieci. Wszyscy oni reprezentują system, w którym to państwo decyduje o programach nauczania, treściach i metodach edukacyjnych. Deklaracje Nowackiej o „odpolitycznieniu szkoły” są w istocie iluzoryczne, gdyż sama struktura państwowego systemu edukacji jest z natury polityczna.
Z perspektywy wolnościowej, oba podejścia ignorują fundamentalną zasadę, że to rodzice powinni mieć decydujący głos w kwestii edukacji swoich dzieci. Państwowy system edukacji, niezależnie od tego, która partia nim zarządza, zawsze będzie narzędziem do narzucania określonej wizji świata i wartości.
Prawdziwie wolnościowe podejście zakładałoby prywatyzację edukacji, gdzie rodzice mogliby wybierać szkoły zgodne z ich wartościami i przekonaniami. Zamiast „debatować” nad tym, czy i jak państwo powinno kształtować postawy patriotyczne, powinniśmy skupić się na oddaniu kontroli nad edukacją w ręce rodziców, minimalizując rolę państwa w tym procesie.