Muzułmanka Zainab Zaiter z matką ze Szwajcarii i ojcem z Libanu zgodziła się na aranżowane małżeństwo. Później gorzko tego żałowała. „Kontrolował wszystko, zamknął mnie i bił”.
Zaczęło się od propozycji ojca. Zaiter była na drugim roku nauki, gdy zaoferowano jej możliwość aranżowanego małżeństwa. „Małżeństwa aranżowane i małżeństwa wewnątrzrodzinne nadal są powszechną praktyką w naszej wpływowej rodzinie” – mówi Zeaiter. – „To dało mi romantyczny pogląd na moje własne zaaranżowane małżeństwo – chociaż podczas sześciomiesięcznego wirtualnego okresu poznawania pojawiły się już pewne sygnały ostrzegawcze”.
Rozpoczyna się koszmar
Bez osobistego spotkania ze swoim przyszłym mężem, Mehdim N., muzułmanka udała się samotnie do Libanu w czerwcu 2020 r. ze swojego ówczesnego domu w Schaffhausen. Ślub odbył się tego samego dnia, zgodnie z praktykami islamsko-szyickimi. „Odtąd właściwie należałem do niego – zgodnie z prawem szariatu obowiązującym w Libanie” – mówi. Kobieta szybko zaszła w ciążę.
„Mehdi kontrolował wszystko. Ograniczył nawet kontakt z moją rodziną. Nie pozwalał mi opuścić naszego mieszkania w Bejrucie bez opieki – chyba że poszłam do pobliskiego kiosku lub supermarketu. Jeśli wychodził sam, zamykał mnie. Nie obchodziło go, w jakim stanie mnie zostawił, ani to, że nie mamy w domu jedzenia”. Ponadto mąż muzułmanki był również uzależniony od narkotyków, co – jak nietrudno się domyślić – bardzo źle wpływało na jej życie rodzinne.
Piekła ciąg dalszy
W końcu Zeaiter zdecydowała się na wyjazd z dzieckiem do Szwajcarii – jest to możliwe dopiero po interwencji jej ojca. Szybko jednak wraca do męża i piekło zaczyna się od nowa. Tym razem jednak muzułmanka nie ma już paszportu. Jej mąż trzyma go w swojej torbie na ramię, którą zawsze nosi przy sobie. „Zaczął mi grozić nożem i pistoletem. Gdybym go zostawiła, zabiłby mnie!” – mówi kobieta. – „W tym czasie doświadczyłam wszelkich form przemocy”.
Był jeszcze jeden problem. Nawet gdyby muzułmance udałoby się uciec, musiałaby zostawić córkę. Według szyickiej interpretacji Koranu dzieci należą do ojca, córka nie może więc opuścić kraju bez jego zgody.
Muzułmanka ucieka
W końcu Zeaiter udaje się wyjąć paszporty z torby męża i chowa je pod dywanikiem. Z pomocą okolicznego piekarza, któremu zostawia całą swoją złotą biżuterię, udaje jej się uciec z Bejrutu do wuja w Fanar.
Choć prawo szariatu okazało się dla niej bezlitosne, ostatecznie wszystko dobrze się skończyło. Teraz muzułmanka znalazła dobrego partnera i założyła szczęśliwą rodzinę.