Rosyjskie media przekazują że „wszelkie informacje na temat F-16 na Ukrainie są nadal nieoficjalne”, ale zdaniem ich ekspertów „kilka myśliwców niczego nie zmieni i na razie przyniosły one jedynie efekt propagandowy”.
Rosjanie uważają, że ten efekt mnie, jeśli ta „flota amerykańskich samolotów nagle się przerzedzi”. Tuż przed dostawą F16, rosyjskie wojska miały atakować ukraińskie lotniska, nawet „daleko za linią frontu”, gdzie „samoloty i helikoptery zostały zniszczone”.
Moskwa przyznaje się, że używała do tego dronów rozpoznawczych i rakiet Iskander. Te same metody chcą stosować przeciw stacjonującym na Ukrainie F-16. W Rosji ogłoszono nagrodę w wysokości 15 milionów rubli za niszczenie amerykańskich samolotów bojowych.
Eksperci RIA Nowosti podkreślają, że „Kijów będzie musiał dbać jak o oczko w głowie” o samoloty. Wymieniają jako możliwe opcje schrony żelbetowe (RCS) pozostałe po czasach sowieckich, szybkie przegrupowywanie samolotów lub „najprawdopodobniej, wykorzystywanie lotnisk w krajach europejskich”.
Dodają, że ukraińscy piloci i tak będą „szkoleni na niektórych samolotach poza granicami Ukrainy”, a „myśliwce po wzięciu udziału w działaniach wojennych będą przechodziły konserwację za granicą”.
Ich zdaniem, nieuzbrojone samoloty przylatywałyby na Ukrainę celem szybkiego dozbrojenia i zatankowania i po zakończeniu misji następowałby powrót za granicę, co „znalazłoby się na krawędzi eskalacji wojny” i podobno „bardzo niepokoi Waszyngton i część jego sojuszników z NATO”.
Rosyjski MSZ sygnalizował, że „pojawienie się w Kijowie myśliwców zdolnych do przenoszenia broni nuklearnej będzie przez Moskwę postrzegane jako zagrożenie ze strony Zachodu w sferze nuklearnej”.
Rosjanie opierają się na oficjalnych deklaracjach państw NATO o dostawie pięćdziesięciu samolotów F-16: 24 z Holandii, 19 z Danii, a ponadto z Belgii, Norwegii i Grecji. Wksazują jednak, że dostawy rozciągną się na kilka lat. Dodają, że są to już przestarzałe typy i „pod wieloma względami ten samolot jest gorszy od rosyjskich samolotów tej samej generacji”.
Zagrożenie ma stanowić jedynie broń, w którą mogą być uzbrojone. „Mogą mieć pewien wpływ” – przyznają eksperci, ale ich zdaniem „nie staną się jednak cudowną bronią”, która przyniesie zwycięstwo Kijowa”. Poza tym, „dawkowanie dostaw pozwoli Moskwie wybrać odpowiednie antidotum”. Jak widać, między wierszami rosyjskiej propagandy przebija jednak pewna niepewność…