Sekretarz Generalny Wietnamskiej Partii Komunistycznej, Nguyễn Phú Trọng, nie żyje. Z niezrozumiałych powodów papież Franciszek postanowił uczcić jego pamięć.
Nguyễn Phú Trọng, zagorzały leninista i przywódca komunistycznego reżimu w Wietnamie, umarł. W Polsce nie trzeba raczej nikomu wyjaśniać, że komunizm jest ideologią ściśle antyreligijną.
Dlatego zdumienie budzi fakt, że Ojciec Święty Franciszek z sobie tylko wiadomych powodów postanowił uczcić pamięć o dyktatorze.
Kard. Pietro Parolin w imieniu papieża złożył kondolencje na ręce gen. Tô Lâma. „Jego Świątobliwość papież Franciszek przesyła swoje kondolencję wszystkim, którzy opłakują (…) stratę, szczególnie rodzinie, wraz z zapewnieniem o jego modlitwie o pocieszenie i pokój” – czytamy w nocie, którą Stolica Apostolska wysłała komunistom z Wietnamu.
Przywódca katolików wyraził „szczególne uznanie” dla zaangażowania zmarłego leninisty „we wspieranie i promowanie pozytywnego rozwoju stosunków między Wietnamem a Stolicą Apostolską”.
Papież Franciszek zapewnia także obecnego prezydenta Wietnamu i wszystkich zasmuconych w tej chwili „cierpienia narodu”, że jest z nimi blisko.
Cała ta informacja brzmi straszliwie niewiarygodnie, ale nie jest to fejk nius. Przywódca Kościoła Katolickiego naprawdę brata się z reżimem komunistycznym. Jeszcze kilka lat temu byłoby to nie do pomyślenia.
Szokujące zachowanie katolickiej diecezji. Rażący występek, by przypodobać się LGBT