Pod koniec tego tygodnia na wysypisku śmieci w południowej części Nairobi znaleziono kilka ciał kobiet. 14 lipca o makabrycznym znalezisku poinformował szef policji Kenii Dougla Kanja. Wyjaśnił, że ciała były „mocno rozczłonkowane”, znajdują się w „różnym stanie rozkładu i pozostawiono je na wysypisku w workach”.
W sprawie makabrycznego odkrycia policja kenijska wszczęła śledztwo. Pierwsze ciała znaleziono w piątek 12 lipca. W sobotę natrafiono na części ciał kolejnych dwóch kolejnych kobiet i obecnie jest to co najmniej 8 ofiar.
Szef policji wezwał mieszkańców do współpracy w śledztwie, „aby postawić przed sądem sprawców tych haniebnych czynów”. Ma niełatwe zadanie, bo Kanja objął urząd dopiero w tym tygodniu po rezygnacji poprzedniego szefa policji krajowej Japheta Koome’a.
Ten podał się do dymisji w następstwie krytyki ze strony Kenijczyków po śmierci kilkudziesięciu osób w czasie czerwcowych protestów antyrządowych. Dodatkowo śledztwo toczy się w czasach anarchizacji życia społecznego, a poziom przemocy powoduje, że nawet tak makabryczne morderstwa wpisują się w codzienność życia Kenijczyków.
Opozycja twierdzi, że w workach były także ciała 2 mężczyzn i mogą to być ofiary nie tyle porwań i gwałtów, ale policji, która mordowała przeciwników politycznych i uczestników protestu. Wysypisko znajduje się niecałe 100 metrów od komisariatu policji.
Przypomina się, że w Kenii ma miejsce cała fala tajemniczych zaginięć i porwań, szczególnie po niedawnych protestach przeciwko ustawie podatkowej. W piątek na wysypisku śmieci zebrały się tłumy skandujące „Ruto (prezydent) musi odejść”. Policja miał oddać strzały w powietrze w celu rozpędzenia tłumu.
Policja Kenii jest regularnie oskarżana o nadużycia, czy pozaprawne egzekucje. Kenijska Komisja ds. Praw Człowieka wezwała do „dokładnego śledztwa” w celu ustalenia przyczyny śmierci osób znalezionych na wysypisku i dodała, że prezydent William Ruto „musi wziąć odpowiedzialność za tę haniebną zbrodnię”.
Źródło: AFP/ Le Figaro