„Panie Jakubie, dyktatura partii rewolucyjnych ma stworzyć nową demokrację. Za tym zagłosowali Polacy w dużej części. Zagłosowali za demontażem państwa polskiego na rzecz budowy superpaństwa, superpaństwa komunistycznego pod egidą Niemiec. Czy się mylę?” – Tak brzmiało pierwsze pytanie zadane przez Annę Wiejak redaktorowi Jakubowi Zgierskiemu. – „Generalnie diagnoza jest słuszna” – odpowiedział.
Jakub Zgierski wziął udział w rozmowie dotyczącej przyszłości Unii Europejskiej i jej ewentualnej – z jego perspektywy niezwykle niepożądanej – federalizacji. „Nie będę czarował, scenariusz raczej nie jest zbyt optymistyczny” – powiedział. Zasugerował tym samym, że być może jest już za późno na cofnięcie procesów, które miałyby doprowadzić do powstania jednego europejskiego supermocarstwa.
Kto stanowi zagrożenie?
„W warunkach polskich, głosując czy na KO, czy Lewicę, czy Trzecią Drogę, tak czy inaczej głosowało się za tym jednym programem; na tym polega problem” – oznajmił. Wszystkie te partie są bowiem euroentuzjastyczne i w Parlamencie będą działać w ten sam sposób – choć, jak podkreślił, często niezupełnie jawnie. – „Problem jest na tyle głęboki, że tak się buduje państwo totalitarne” – ostrzegł.
Zwracał też uwagę na stronnictwo, które wzmacnia się w Parlamencie Europejskim i realizuje program grupy Spinelli optującej za federalizacją Europy. Podkreślił, że należą do niej przedstawiciele rozmaitych opcji politycznych – nie tylko komuniści – ale także chadecy, Zieloni, liberałowie czy socjaliści. Wszyscy głosują tak samo i wciąż stanowią większość w PE.
Sprzeciwy narastają
Przeciw postulatom takim jak jedna waluta w całej Europie, jedna armia i jedna konstytucja europejska opowiadają się bloki centroprawicowe i prawicowe. Zgodnie ze słowami Zgierskiego podczas ostatnich wyborów, wbrew zapowiedziom niektórych, „nie doszło do antyunijnej rewolucji”, choć w Parlamencie zwiększono liczbę posłów konserwatywnych.
„Polskiej i europejskiej prawicy nie udało się zablokować budowy superpaństwa. Mogą się sprzeciwiać werbalnie, ale w samym głosowaniu przegrają” – przewidywał. – „Gdyby ludzie wiedzieli, z czym to się wiąże, że jest to program komunistyczny, może by inaczej zagłosowali”.
Jak podsumował, możemy się temu oprzeć tylko w jeden sposób: konsekwentnie wzmacniając program antyunijny (nie „antyeuropejski”!) i nagłaśniać tę problematykę – dążenie eurokratów do budowy eurokomunizmu w myśl programu, który przedstawił włoski komunista Altiero Spinelli (od jego nazwiska wzięła się właśnie wspomniana grupa Spinelli).