Strona głównaWiadomościPolitykaKolejny, który odchodzi z Lewicy i ujawnia patologie. Śmieciówki, mobbing, hipokryzja, szoferka...

Kolejny, który odchodzi z Lewicy i ujawnia patologie. Śmieciówki, mobbing, hipokryzja, szoferka i popsute Seicento w gazie

-

- Reklama -

Kasper Piechatzek, dotychczasowy asystent poseł Lewicy, rzucił papierami i wylewa żale. Pisze o patologii w szeregach Lewicy, podając konkretne przykłady.

Urodzony w 1997 roku Piechatzek jako 18-latek zaangażował się w działalność Wiosny Biedronia. Brał udział w kilku kampaniach, pomagał politykom w ramach wolontariatu, w końcu sam startował w wyborach, choć z dalszych miejsc, jako tzw. „zapchajdziura”, więc szans na mandat nie miał.

Ostatecznie zatrudnił się biurze poselskim u jednej z poseł Lewicy. Nie wymienia z nazwiska, choć daje tyle poszlak, by bez trudu ustalić, że chodzi o panią o imieniu Wanda, która ma nazwisko bliźniaczo podobne na przykład do aktora znanego z ról w filmach „Wielki Szu” czy „Sztos”.

Jak pisze Piechatzek, jako młodemu człowiekowi wydawało mu się, że perspektywa pracy u politycznych idoli będzie wielką przyjemnością. Czas pokazał, że tylko mu się wydawało.

„Najpierw na chorobowe przeszła moja koleżanka, zostałem sam z prowadzeniem biura poselskiego. Kiedy Pani Posłanka była na miejscu, ja robiłem za jej szofera, konsierża, służbę, taksówkę, atlas informacyjny, obsługę social mediów i inne tego typu czynności” – wspomina.

„Wiele rzeczy robiłem więcej – bo chciałem, ale potem zaczęto tego ode mnie wymagać jako standardu. Co więcej, już po pierwszym miesiącu współpracy zmieniło się jej nastawienie, stała się roszczeniowa, opryskliwa oraz strasznie przewrażliwiona na wiele rzeczy, na które wcześniej nigdy nie zwracała uwagi. Doszło do tego, że w momencie kiedy słyszałem dzwonek telefonu (prawdopodobnie od niej), przeżywałem mini atak paniki” – kontynuuje.

Panią poseł nie woził autem służbowym, tylko swoim prywatnym, Seicento w gazie. Gdy mu się popsuło, nikt nie poczuł się, by pomóc finansowo przy naprawie, na przykład poprzez podwyżkę wynagrodzenia. Co więcej, obcięto mu 200 zł z pensji, bo przecież nie potrzebuje już na paliwo.

Politycy Lewicy uwielbiają mobbing? Szokujące zachowania znanej posłanki

„Skończyło się tak, że przez dużą część tego czasu zarabiałem 1400 zł (jeszcze przed obcięciem pensji – red.), byłem dostępny praktycznie ciągle pod telefonem, żyłem w permanentnym stresie, ledwo wiązałem koniec z końcem, a w międzyczasie próbowałem ogarniać studia. (…) Po zakończeniu studiów pracowałem tam dalej, zadeklarowałem dostępność w godzinach popołudniowych, ponieważ po zakończeniu studiów znalazłem pracę na pełen etat. Dodatkowa praca w ramach biura poselskiego umożliwiała pokrycie opłat, oraz prowadzenie remontu, który musiałem dokończyć, żeby mieć gdzie mieszkać” – opisuje.

Pracował na tzw. „śmieciówce”, z czym Lewica oczywiście „walczy”, ale jak pokazuje praktyka, tej „walki” nie zaczyna od siebie. Piechatzek zaznacza, że ktoś mógłby pomyśleć, iż cała skąpość pani poseł bierze się z „szanowania budżetu”.

„Nic bardziej mylnego. Zaoszczędzonymi na etatach pieniędzmi sfinansowała swoje publikacje, w których przedstawiała swoje dokonania. Rzeczone książeczki rozesłała do mieszkańców okręgu drukami bezadresowymi. Było ich kilkanaście tysięcy, wcześniej rozsyłała ulotki (koło 80 tys. – nie pamiętam, dawno to było), trzeba było je pakować w pakiety po 100 szt oraz zanosić w pudłach na pocztę. Zgadnijcie kto to robił – ja oraz moja koleżanka, która – z tego co mi wiadomo – już tam nie pracuje” – kontynuuje Piechatzek.

Praca u poseł Lewicy wykończyła go psychicznie do tego stopnia, że „wybrał się do specjalisty”. Dalej opisuje, że inna z pracownic biura poselskiego miała problem z otrzymaniem wynagrodzenia za pracę.

Piechatzek trwał w tym środowisku i nawet awansował. Wtedy stał się niejako uczestnikiem kolejnych „gierek”, których głównym celem było zdobycie odpowiedniego stołka dla prominentnych działaczy partyjnych, nawet kosztem wykolegowania własnego środowiska.

„Czy tak ma wyglądać lewicowa polityka? Śmieciówki, mobbing, hipokryzja, brak podmiotowości i realizacji postulatów? No nie wiem, ja się na to nie piszę” – podsumował Piechatzek, który pisze już o sobie per „były członek Lewicy”. Całość do przeczytania poniżej.

Najnowsze