Strona głównaWiadomościPolskaW polskich lasach ukrywają się żołnierze NATO. "W stanie pogotowia"

W polskich lasach ukrywają się żołnierze NATO. „W stanie pogotowia”

-

- Reklama -

W mazurskich lasach można wpaść na żołnierzy brytyjskiego oddziału 1. Gwardii Dragonów Królowej. Wojskowi z zagranicy stacjonują w Polsce w ramach obecności wojsk NATO na wschodniej flance.

– Jesteśmy jednostką odpowiedzialną za głęboki rekonesans. Nasi żołnierze ćwiczyli na różnych kontynentach i w różnych warunkach: na pustyni w Kalifornii, na bagnach Luizjany i w afrykańskiej dżungli – mówi mjr Artur Purbrick w rozmowie z „Wirtualną Polską”.

Szkot stwierdza, że warunki na Mazurach przypominają te z jego rodzinnych stron. Chodzi o atakujące żołnierzy owady – komary i kleszcze.

Poza Szkotami w Bemowie Piskim na Mazurach stacjonują także Amerykanie, Chorwaci i Rumuni. Obecnie w mazurskich lasach „ukrywa się” ok. tysiąca natowskich żołnierzy, ale ta liczba ma jeszcze wzrosnąć.

Decyzja o zwiększeniu liczebności wojsko Sojuszu Północnoatlantyckiego podjęto 2023 roku w Wilnie. Łącznie na wschodniej flance ma stacjonować 300 tys. żołnierzy.

– Naszą misją jest zabezpieczenie i odstraszanie. Nasza grupa jest oczywiście skupiona na Polsce. W każdym z krajów bałtyckich jest grupa bojowa, i każda z nich podejmuje działania w kraju, w którym stacjonuje. Wszystko jest skoordynowane, ale w związku z różną strukturą dowodzenia pozostajemy niezależni – mówi Wirtualnej Polsce Amerykanin – płk Timothy Decker.

Wojska NATO obserwują to, co dzieje się na Ukrainie, wyciągają wnioski i przeprowadzają ćwiczenia z symulacjami odpowiedzi na teoretyczny atak na wschodnią flankę.

– Mamy tutaj dobre warunki, żeby strzelać ostrą amunicją. W tych ćwiczeniach wykorzystujemy już wnioski z wojny w Ukrainie. Przykładowo te dotyczące dronów. One kiedyś służyły tylko do celów obserwacyjnych. Teraz bezzałogowce są wykorzystywane do wszystkich zadań. Nasze niosą wielkie zagrożenie dla wroga, ale to działa w dwie strony. Ich drony zagrażają nam – mówi kapral Marin Horak.

Wojska NATO będą ewentualnym wsparciem dla polskiego wojska w przypadku ataku. Obecności natowskich żołnierzy nie powinna jednak uśpić czujności naszej armii.

– Myślę, że mogę to powiedzieć i podkreślić również w imieniu Chorwatów, Rumunów i Amerykanów: jesteśmy tutaj tylko częścią polskiej obrony, która w mojej ocenie jest już silna. Gwałtownie zwiększyliście wydatki na obronność i jesteście na czele w Europie. Możemy się od was uczyć, ale przekazujmy także wiedzę waszym oddziałom – mówi mjr Artur Purbrick.

Najnowsze