„To rozwój gospodarczy, to okno na świat, to również wiele miejsc pracy” – tak o CPK wypowiada się poseł Bartłomiej Pejo. Dlaczego więc CPK nie powstanie? Na konferencji wskazano jedną przyczynę: jest nią Tusk.
Posłowie Konfederacji Bartłomiej Pejo i Krzysztof Tuduj wzięli udział w konferencji prasowej, na której stanowczo sprzeciwiali się polityce Tuska w sprawie Centralnego Portu Komunikacyjnego. Uznali ją za zupełną kompromitację.
Podano rzeczowe argumenty
Jak podkreślił Krzysztof Tuduj, Tusk wstrzymuje budowę CPK „wbrew interesom Polski i wbrew opinii Polaków”. Odwołał się do sondażu, zgodnie z którym nawet 45% elektoratu samej Koalicji popiera ten projekt, nie mówiąc już o reszcie Polaków. Uważa, że audyty, które są przeprowadzane od pewnego czasu, mają opóźnić, a może wręcz unicestwić ten pozytywny dla naszego kraju projekt.
Podobne zdanie ma na ten temat Bartłomiej Pejo. „To, że Donald Tusk nie liczy się z głosem, opinią nawet własnych wyborców, wcale nas nie dziwi. Tusk liczy się z opinią i, delikatnie mówiąc, sugestiami Niemiec i to jest właśnie przyczyna torpedowania projektu CPK przez rząd Donalda Tuska, bo stanie się on niewątpliwie konkurencją dla lotnisk niemieckich oraz dla niemieckiej branży lotniczej” – uważa.
Powiedział także, że nawet sami niemieccy dziennikarze się z tym zgadzają. Chodzi o artykuł z dziennika Die Welt, w którym podkreślono, jak wielki wpływ na niemieckie lotniska miałby CPK.
„Szanowni państwo, musi powstać ten port. To rozwój gosporczy, to okno na świat, to również wiele miejsc pracy, (…) rozwój usług, rozwój handlu, rozwój gospodarki i turystyki. Apelujemy, żądamy, aby ten projekt był kontynuowany niezależnie od różnic politycznych. To dobry projekt” – przekonuje i kończy swoje wystąpienie słynnymi słowami – „TAK dla CPK!”