Przemysław Wipler nie ustaje w zwalczaniu Janusza Korwin-Mikkego. Pod adresem nestora polskiej prawicy wolnościowej znów padły oszczercze słowa.
W rozmowie z „Faktem” poseł Konfederacji Przemysław Wipler był pytany, z czego wynika dwukrotnie wyższy wynik niż w wyborach z 2019 roku. – Z czego wynika ta zmiana? Czy to jest brak Janusza Korwin-Mikkego na listach? – pytał dziennikarz. I to pytanie dla Wiplera było niczym woda na młyn.
– Między innymi. Wiele osób miało do mnie żal, bo ja byłem jednym z głównych polityków Konfederacji, którzy mówili, że musimy wyciągnąć konsekwencje z wszystkich sabotaży, błędów i wypaczeń, które miały miejsce rok temu w trakcie kampanii wyborczej i wszystkiej ekstrawagancji, które sprawiają, że wyborcy wolnościowi, konserwatywno-liberalni, antysystemowi chcą jednak polityki poważnej a nie kogoś, kto bezinteresownie wrzuca granat do własnego mieszkania. Takie rzeczy robił pan Janusz – grzmiał.
– My mamy w chwili obecnej bardzo dobry klub parlamentarny, szef naszego klubu chyba został doceniony przez wyborców i Stanisław Tyszka zostanie europosłem, więc będziemy za chwilę mieli nowego szefa klubu parlamentarnego. Kilkoro naszych kolegów parlamentarzystów przestanie być parlamentarzystami, zostanie europosłami, wejdą nowi ludzie na te listy. Cały czas zastanawiamy się, patrzymy, kto to będzie. Jesteśmy przekonani, że będziemy robić swoją robotę jeszcze intensywniej – twierdził.
Przypomnijmy, że spośród posłów Konfederacji do europarlamentu dostało się tylko dwóch – Grzegorz Braun (najwyższy wynik wśród kandydatów Konfederacji, ponad 113 tys. głosów), którego nazwisko Wiplerowi najwyraźniej nie przeszło przez gardło, oraz Stanisław Tyszka. Oprócz nich mandaty uzyskali także: Ewa Zajączkowska-Hernik, Anna Bryłka, Tomasz Buczek i Marcin Sypniewski.
To już pewne. PKW podała oficjalną listę europosłów. 6 mandatów dla Konfederacji [LISTA]