Przypominamy nasze najlepsze teksty. Dziś felieton Janusza Korwin-Mikkego opublikowany w dwutygodniku „Najwyższy Czas!” w numerze 3-4 z 2021 roku.
Jak może ktoś zauważył, wyzwałem zwolenników przymusu szczepień od totalistów i średniowiecznych ciemniaków. A to dlatego, że zamykają oczy na rzeczywistość, nie chcą sprawdzić swoich własnych założeń. Przypominają śp. Leonarda da Vinci, który oświadczył, że mucha ma osiem nóg – i odmówił łapania much po to, by porównać tę szacowną tezę (przeczytał to bodaj u Platona!!) z rzeczywistością.
Co gorsza da Vinci wymyślił oddychanie pod woda przez rurkę trzcinową – i twierdził, że żołnierze dzięki temu mogliby maszerować po dnie. Gdyby to sprawdził, przekonałby się, co by się stało z jego językiem – ale znów: metoda empiryczna była temu wybitnemu malarzowi całkiem obca.
Przymus szczepień lub zakaz szczepień to ciemniactwo i totalizm. Metodą naukową jest pozwolenie ludziom na szczepienie się – lub nie. I wtedy mamy dwie populacje i możemy porównać efekt działania szczepionki. Co ważne: lekarze robiący na ludziach eksperymenty muszą badanym za to płacić (z wyjątkiem dra Józefa Mengele, oczywiście…) – tu natomiast ludzie biorą udział w tym eksperymencie ochoczo, nawet bardzo ochoczo. A próbka do badań jest ogromna!
Prawdziwy metodolog zauważyłby, że na tym modelu jest skaza: być może podatność na choroby jest sprzężona z chęcią do zaszczepienia się. To wcale nie jest błahe zastrzeżenie: ludzie odmawiający szczepień mogą to robić, ponieważ pamiętają, że przez trzy pokolenia nikt w ich rodzinie nie chorował – a może to być efekt odporności, która została przez nich odziedziczona. By zrobić experimentum crucis trzeba by wziąć np. tysiąc-osobowe populacje:
~~A: Niezaszczepionych, którzy nie chcieli się zaszczepić
~B: Niezaszczepionych, którzy chcieli się zaszczepić, ale im zakazano;
~~C: Zaszczepionych, którzy zaszczepić się chcieli
~~D: Zaszczepionych pod przymusem wbrew ich chęci.
(Sądzę, że można by się bez tego obejść nie łamiąc woli ludzi; jestem dobrym metodykiem z dużą intuicja naukową więc proszę przyjąć to jako silną wskazówkę, że tak jest. Obecnie nie mam czasu ani ochoty ślęczeć nad tym problemem.)
Zmieniamy teraz teren badań.
Moja tezą, bardzo ważną, jest, że przyczyna upadku naszej cywilizacji są ubezpieczenia – w szczególności: ubezpieczenia emerytalne. Ludzi ubezpieczeni nie potrzebują bowiem mieć dzieci, by ich na starość utrzymywały – bo przecież liczą na emeryturę. Z drugiej strony nie stać ich na dzieci – bo muszą płacić składkę emerytalną. Stąd wymieramy – i będziemy wymierać coraz szybciej, bo ten proces będzie narastał lawinowo.
I tu wchodzi na arenę projekt Naukowo Uzasadnionej Reformy Emerytalnej.
Polegałby ona na tym, że ludność Polski podzielonoby na dwie populacje, w sposób możliwie losowy. Metody mogą być rożne – najlepsza byłaby chyba (nie będę tłumaczył dlaczego – i nie upieram się, ze jest ona naprawdę najlepsza!) metoda dwutygodniowa: dzieci urodzone w pierwszych dwóch tygodniach roku, w 5.tym i 6.tych, 9.tym i 10.tym – i tak dalej musiałyby się ubezpieczyć, czyli wedle ogólnych zasad płacić składki emerytalne – a po dojściu do właściwego wieku otrzymywałyby emerytury. Natomiast dzieci urodzone w pozostałych okresach nie miałyby prawa się ubezpieczać – i nie mogłyby tym samym liczyć na żadną emeryturę.
Tym samym populacja rozpadłaby się na ludzi U (-bezpieczonych) i ludzi W (-olnych). Ciekawe byłoby badanie związków małżeńskich: czy dominowałyby związki UU i WW – czy raczej UW i WU (zawierane w nadziei, ze jakoś wyżyje się z emerytury jednego z małżonków). Do badań brano by wyłącznie czyste linie UU i WW – i porównywałoby się dzietność tych dwóch populacyj.
Dwa tygodnie – a nie miesiąc czy rok – to po to, by wyeliminować wpływ czynników klimatycznych. A nie jeden tydzień – by zminimalizować manipulacje z datami urodzin odbywających się około północy. Swoja droga to też byłoby ciekawe pole obserwacji: czy rodzice namawialiby lekarzy, by naciągali datę urodzenia tak, by dziecko urodziło się jako U – czy raczej jako W (choć w naturalnych warunkach byłoby odwrotnie).
Nasuwa to porównanie z Trzema Wielkimi Eksperymentami na ludzkich populacjach po II Wojnie Światowej. Mam na myśli eksperymenty z podziałem Niemiec na NRF i NRD oraz Korei na RK i KRL-D; trzeci, Wietnam, jest gorszy, bo kraj ten dzielił się narodowo na Tonkin (przypadł komunistycznej Północy), Cochinchinę (przypadła kapitalistycznemu Południu) i upstrzony mniejszościami, podzielony w poprzek, Annam.
Niemcy są nadal podzieleni na Ossis i Wessis, którzy się nie najlepiej rozumieją (choć Wessis zostali po upadku reformy Erharda zesocjalizowani bodaj lepiej, niż Ossis!!). Podejrzewam że różnice między Nordisami i Sudisami w Korei są jeszcze większe. Jednak te populacje żyły oddzielona od siebie Murem Berlińskim oraz 38.mym Równoleżnikiem. Myślowy eksperyment, który proponuję, stworzyłby być może nawet dwa narody, odmiennie reagujące, połączone jednak sporą (nie wiem, jak wielką – i: czy malejącą, czy rosnącą?) liczba Mischlingow.
Obstawiałbym, że naród WW po kilku pokoleniach zdecydowane zacząłby wypierać UU, którzy przetrwali by tylko w postaci potomstwa UW – podobnie jak populacja homoseksualistów istnieje dzięki bi-seksualistom.
Ciekawy eksperyment. Szkoda, ze nie zostanie przeprowadzony. Chociaż… ludzie marzący o NWO („Nowym Porzadku Świata”) są tak pełni pogardy dla wolności Untermenschow, że mogą (w przyszłości, gdy już będą rządzić niepodzielnie i w sposób niekwestionowany) na taki eksperyment się zdobyć.
Choć, sadząc po sposobie myślenia pro-szczepionkowców, będą mieli szacunek dla metod naukowych w jeszcze większej pogardzie, niż szacunek dla wolnej woli ludzi!