Z Pawłem Wyrzykowskim, liderem Konfederacji z Siedlec, walczącym z Ośrodkiem Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych (OMZRiK), rozmawia Dominik Cwikła.
– Dominik Cwikła: OMZRiK od dłuższego czasu ma Cię na celowniku. Skąd ta zawziętość wobec Twojej osoby? Wspominasz, że przegrali dotychczas 50 spraw. Czego one dotyczyły?
– Paweł Wawrzykowski: Bo stanowię wzór dla młodych ludzi, którzy chcą coś zdziałać w polityce. Osiągając rekordowe w skali kraju poparcie wyborcze już w 2014 roku, budując jedne z najsilniejszych w kraju struktury działaczy i coraz lepiej wypadając w mediach, zacząłem stanowić szybko zbliżające się zagrożenie dla establishmentu, a co za tym idzie – ważny cel wszelkich możliwych ataków.
Pierwsze bezpodstawne zawiadomienie przeciw mnie złożyli już w 2017 roku. Wtedy było jeszcze delikatnie – próbowali zrobić ze mnie przestępcę nawołującego do nienawiści. Wyznawcy Gawła wypisywali do prokuratur w kilku miastach. Postępowanie przegrali z kretesem. Od tej pory regularnie mnie pomawiali i zniesławiali, jednocześnie uwiarygadniając się przed odbiorcami kolejnymi zawiadomieniami – do tej pory było ich niemal 60.
Każdy taki wpis opatrują rozbudowaną prośbą o wpłaty, jednak zawsze „zapominają” poinformować darczyńców o umorzeniach postępowań. Oczywiście koszty ponoszą podatnicy, oni żadnej złotówki za te postępowania nie zwracają. Wysyłali niemal identyczne zawiadomienia do Warszawy, Siedlec, Kielc, Elbląga, Krakowa oraz do innych miast. Zawracali głowę nie tylko prokuraturze czy policji, ale także żandarmerii wojskowej, sanepidowi czy… inspekcji weterynaryjnej. Wszystkie bezpodstawne – przez tak wiele lat ich skuteczność wobec mnie wynosi okrągłe „zero”.
Jakie inne sprawy były wszczynane przez OMZRiK przeciwko Tobie?
Oprócz poważnych przestępstw próbowali mi zarzucać reklamowanie alkoholu czy łamanie ciszy wyborczej. Chyba nie ma w środowisku prawicowym bardziej „prześwietlonej” osoby ode mnie, której niewinność została tak jednoznacznie potwierdzona przez tak wiele instytucji rozsianych po całym kraju. Jednak nie każdy o tym wie i często ze zdumieniem odkrywam, że nawet w naszym środowisku niektórzy wierzą bardziej lewicowemu przestępcy niż postanowieniom instytucji państwowych czy choćby zwykłej logice. A przecież w rzeczywistości jestem tym przedmurzem, które chroni ich samych przed podobnymi represjami.
Często także nieodpłatnie doradzam i skutecznie pomagam innym poszkodowanym, a to działa im na nerwy. Broniąc rolników i myśliwych, również budzę złość Gawła (założyciela OMZRiK), który posiłkowo posługuje się dehumanizująco brzmiącą organizacją „Ludzie Przeciw Myśliwym”. Wbrew narzucanej narracji, mając rzekomo „antykobiece” poglądy, jednocześnie żyję w szczęśliwym małżeństwie z gromadką dzieci, co sprawiło, że moja rodzina również została wzięta na celownik. Może w nadziei, że tą drogą uda się zastraszyć mnie samego?
To wszystko budzi strach tych, którzy swój żywotny interes pokładają w tym, aby Polska była jak najsłabsza. Sam Gaweł (przebywa w Norwegii – dop. red.) korzysta wszak z niemocy państwa polskiego, unikając ekstradycji wprost do odsiadki wyroku zasądzonego za liczne i bezczelne oszustwa finansowe. A może tak naprawdę uciekał przed współwięźniami, którym mogła nie spodobać się jego działalność „artystyczna”? Wszak Gaweł ze swoim szwagrem (a jednocześnie prezesem OMZRiK) Dulkowskim wystawiali w Białymstoku „sztukę” o seksie 30-latka z 12-latką. Ze swoim teatrzykiem chcieli docierać do dzieci z domów dziecka, „aby przez chwilę poczuły się dobrze”. Fundator OMZRiK nie miałby lekkiego życia w więzieniu.
Czego dotyczą najnowsze cztery sprawy?
Ostatnio oprócz zwykłych zawiadomień i donosów zaczęli wszczynać przeciw mnie sprawy w sądach. Ta kosztowna wojna na wyniszczenie rozpoczęła się krótko po tym, jak zeznawałem jako świadek w sprawie Dariusza Mateckiego przeciw OMZRiK. Nie spodziewali się tego, wpadli we wściekłość. Częstotliwość wpisów nasiliła się, a ja zostałem zasypany pozwami. Jest to tzw. SLAPP – strategiczne pozwy mające na celu zastraszenie i sprawienie, bym przestał mówić o nich prawdę. Nie chcą, żebym przypominał o oszustwach Gawła i o ich zawiadomieniach. Próbują mnie ośmieszyć, przekręcają moje wypowiedzi. Nie chcą, bym mówił głośno o ich teatrzyku albo o tym, że Gaweł jest narkomanem.
A jest?
Tak. Według opinii sądowo-psychiatrycznej z 30.10.2018 r. Gaweł „zaliczył” marihuanę, haszysz, kokainę, dopalacze, LSD, jak również ETH-CAT, przez 10 lat zażywając go praktycznie non-stop, doznając narkotycznych wizji, słysząc głosy, wpadając w kilkutygodniową psychozę. Przecież gdyby ludzie szerzej dowiedzieli się o tych sprawach, to przestaliby im wpłacać swoje pieniądze. Wszak już wcześniej Gaweł tworzył pozory działalności pro publico bono, a pożyczki i dotacje przyznawane na finansowanie projektów obywatelskich przeznaczał na własne cele, na co wyrok i jego uzasadnienie znajdują się w serwisie LEX. Biegli stwierdzili jasno, że jest manipulatorem o osobowości narcystycznej, histronicznej.
A teraz najlepsze: Żaden ze skierowanych przeciwko mnie pozwów i prywatnych aktów oskarżenia nie dotyczy rasizmu czy ksenofobii! Wszystkie zarzucają mi naruszenie dóbr osobistych.
Czy uważasz, że OMZRiK chce nie tyle skazania Ciebie, co raczej zastraszenia prawicy widmem sądu, by ludzie nie angażowali się w walkę o normalność i wyrażanie opinii?
Obawiam się, że wielu wartościowych ludzi chciałoby się zaangażować czy to w partię polityczną, czy to w Stowarzyszenie KoLiber, ale zwyczajnie obawiają się tej fali hejtu i donosów. Dlatego chcę pokonać tę przestępczą działalność raz na zawsze oraz pomóc innym poszkodowanym. Musimy trzymać się razem, szczególnie, gdy naprzeciw stoi tak oczywiste zło. Już wkrótce ujawnię kolejne nieprawidłowości OMZRiK – tym razem stricte finansowe, gdzie w danym roku zależnie od potrzeb kwota, którą dysponują, różni się aż o kilkaset tysięcy złotych między jednym a drugim dokumentem. Uspokajam więc i dodaję otuchy – to będzie koniec OMZRiK. Mieli bowiem to nieszczęście napotkać mnie na swojej drodze – trafiła kosa na kamień.
Sprawy nawet wygrane wymagają zaangażowania prawnika. Czy jest to dla Ciebie odczuwalne finansowo? O jakich kwotach możemy mówić w Twojej walce przeciwko OMZRiK?
Do niedawna broniłem się całkowicie sam i to w zupełności wystarczyło na tych nieudaczników. Jednak obecne koszty okołoprocesowe to kwoty znacznie przewyższające wsparcie, jakie jest mi okazywane przez setki zwykłych ludzi poprzez zrzutkę. To koszty w sumie opiewające na kilkadziesiąt tysięcy złotych, a doliczyć należy przecież wszelkie wydatki, na które przez lata narazili mnie swoimi działaniami. Nieprzyjemności w pracy czy w służbie wojskowej, dojazdy do odległych miast, nieobecność w pracy na czas składania zeznań czy leki uspokajające dla mojej żony, do której Gaweł wypisywał, sugerując, że nasza córeczka będzie miała problemy.
Niewątpliwie są również koszty wizerunkowe i polityczne. Nie jest tajemnicą, że lepiej mieć na liście „no-name’a” niż osobę zdolną, kompetentną, doświadczoną, lojalną i zaangażowaną – ale o której „mówi się” brzydkie rzeczy. Przed moim konfliktem z OMZRiK byłem kandydatem nr „1” w wyborach do Sejmu w okręgu siedlecku-ostrołęckim.
Czy nie uważasz za patologiczny fakt, że organizacja prowadzona przez skazanego prawomocnym wyrokiem lewicowego działacza, który ukrywa się za granicą, może bez problemu prowadzić swoją działalność w Polsce, m.in. pozywając Ciebie?
To jest kpina z państwa polskiego i dziw bierze, że zarówno rząd PiS jak i PO na to pozwala. Poczucie bezkarności wykracza znacznie poza zwykłe pieniactwo procesowe wobec osób, takich jak ja albo jacyś posłowie, ministrowie czy prezydent. Atakowani są prokuratorzy czy nawet sędziowie.
Mówisz, że OMZRiK kłamie na Twój temat. O jakie kłamstwa chodzi?
Ich kłamstwa na mój temat są tak liczne i stanowią tak szeroką paletę, że ciągle jeszcze napotykam ludzi, którzy uwierzyli przynajmniej w jedno z nich. Najbardziej perfidnym kłamstwem było to, które pojawiło się dosłownie chwilę po tym, jak ustalono, że pracuję z dziećmi i że sam jestem ojcem rodziny wielodzietnej. Wówczas pojawił się wpis przedstawiający mnie jak przestępcę z oczami zasłoniętymi czarnym paskiem oraz pomówieniem, jakobym „wyławiał dzieci w Internecie i namawiał je do samobójstwa”. I takie rzeczy, o ironio, wypisywali wystawcy sztuki o pedofilii!
Co powiedziałbyś innym osobom, być może mniej znanym, które obawiają się pozwu ze strony OMZRiK?
Ludzie zazwyczaj poddają się na samym wstępie, widząc, że przed sądem Dulkowski (Szef OMZRiK – dop. red.) nie przyznawał się do wpisów OMZRiK, a od jego szwagra-azylanta Gawła nie da się nawet ściągnąć kosztów sądowych. Weźcie przykład ze mnie i nie dajcie się! Warto wyzbyć się niechęci do sądów i korzystać ze swoich praw, również w interesie przyszłych poszkodowanych. Najlepiej zgłosić się bezpośrednio do mnie – chętnie pomogę, oczywiście za darmo. Przed absurdalnymi kłamstwami można się wybronić bez większego wysiłku, przynajmniej dopóki władza nie wprowadzi zapowiadanego dalszego ograniczenia wolności słowa. Pozostaje jednak jeszcze kwestia zadośćuczynienia za doznaną krzywdę – w tej materii gorąco i z pełną odpowiedzialnością polecam kancelarię mec. Jarosława Litwina w Oławie i we Wrocławiu. To istne prawne nemezis OMZRiKu, o czym świadczą ich rozpaczliwe, dziecinne ataki w jego stronę.
Dziękuję za rozmowę.