Trump nigdy nie odda władzy, jeśli wygra wybory, będzie dożywotnim dyktatorem – powiedział we wtorek aktor Robert De Niro podczas zorganizowanego przez sztab prezydenta Joe Bidena wystąpienia w Nowym Jorku, pod budynkiem sądu, w którym toczy się proces karny byłego prezydenta.
– Nie chcę was straszyć. Nie, nie, może i chcę was przestraszyć. Bo jeśli Trump powróci do Białego Domu, możecie pożegnać się z tymi wszystkimi swobodami, do których przywykliście. Możecie zapomnieć o wyborach (…). Jeśli on wejdzie (do Białego Domu), mogę wam powiedzieć już teraz, nigdy stamtąd nie odejdzie – powiedział De Niro, stojąc naprzeciw budynku sądu w Manhattanie, gdzie we wtorek obrońcy Trumpa i prokuratorzy wygłaszali mowy końcowe w dobiegającym końca procesie karnym byłego prezydenta.
– Czy to jest kraj, w którym chcemy żyć? Czy chcemy, by on rządził tym krajem i powiedział, że nie odejdzie, bo powie, że jest dożywotnim dyktatorem? – dodał.
80-letni gwiazdor wystąpił w towarzystwie dwóch byłych funkcjonariuszy Policji Kapitolu poszkodowanych podczas szturmu zwolenników Trumpa na Kapitol 6 stycznia 2021 roku. Transmitowane przez telewizje wystąpienie aktora było zagłuszane przez fanów byłego prezydenta, którzy skandowali niecenzuralne hasła przeciwko Bidenowi i nazywali policjantów „zdrajcami”.
Polityczny happening był kolejną formą zaangażowania w kampanię wyborczą aktora, który użyczył już swojego głosu reklamie wyborczej prezydenta Bidena, w której przypomniano o zabiegach Trumpa, by zachować władzę mimo przegranych wyborów w 2020 roku. Doradca Trumpa Jason Miller oznajmił, że prezydent Biden w swej bezradności ucieka się do atakowania konkurenta za pomocą „skończonego aktora”.
Jak komentuje „Washington Post”, wystąpienie De Niro i policjantów było dotąd najbardziej bezpośrednią próbą sztabu Bidena, by wykorzystać toczący się proces karny Trumpa w kampanii wyborczej, mimo że dotąd prezydent starał się zachować dystans do sądowych perypetii rywala.
We wtorek obrońcy Trumpa oraz prokuratorzy wygłaszają w sądzie stanowym na Manhattanie mowy końcowe, zaś wyrok może zapaść już w środę. Były prezydent oskarżony jest o opłacenie milczenia aktorki porno Stormy Daniels podczas kampanii wyborczej w 2016 roku.