Strona głównaMagazynTusk poczuł krew. Problem polega na tym, że...

Tusk poczuł krew. Problem polega na tym, że…

-

- Reklama -

Donald Tusk poczuł krew. Nazwał PiS „płatnymi zdrajcami, pachołkami Rosji”. Po latach lekceważenia rosyjskich wpływów urzędujący premier postanowił zdemaskować rosyjskich agentów. Problem polega na tym, że chociaż PiS bez wątpienia jest najbardziej prorosyjską partią w Polsce, to Rosjanie mają wpływy wszędzie.

Tusk wypomniał Kaczyńskiemu, że w latach 1989-90 spotykał się z agentem KGB Anatolijem Wasinem. Kaczyński po latach broni się, że to były polityczne rozmowy, o których informował szefa Urzędu Ochrony Państwa Andrzeja Milczanowskiego. A ogólnie to negocjował z nim wizytę Lecha Wałęsy w Moskwie. Nic się jednak nie zgadza. Urząd Ochrony Państwa powstał 10 maja 1990 r. Andrzej Milczanowski staną na jego czele 1 sierpnia 1990 r., a Kaczyński swoje spotkania zaczął w 1989 r. Dodatkowo przyznał, że odbywały się one prywatnie. Zażyłość z agentem KGB 40-letniego Kaczyńskiego musi szokować. Jeszcze bardziej jednak szokuje, że potrzeba było 34 lat, aby zacząć mówić o tym publicznie. W Agencji Wywiadu znajdują się bowiem notatki, wciąż tajne, które zawierają opis tej relacji. Dlaczego są one wciąż tajne? Kto i dlaczego arbitralnie decyduje, co może odtajnić Instytut Pamięci Narodowej, a co nie?

Rosja już tutaj jest

Generał Piotr Pytel, były szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego odkrył w 2022 r. roku, że Rosja już w Polsce jest i jej największym sukcesem jest PiS. Generał Pytel pozuje na apolitycznego fachowca. Za rządów poprzedniej władzy PO-PSL generał Pytel jako szef SKW skierował wobec mnie pozew za treść rubryki satyrycznej „Mowa nienawiści” w nieistniejącym już magazynie „Uważam Rze”. W tamtym czasie nie spodobały mu się złośliwe uwagi pod adresem SKW, które dopuszczało, że polscy żołnierze latali do Afganistanu rosyjskimi państwowymi liniami lotniczymi Aerofłot. Na potrzeby procesu prawnicy generała Pytla z SKW przekonywali, że te linie lotnicze nie mają nic wspólnego z rosyjskimi służbami. Ogólnie proces skończył się cofnięciem powództwa. Generał Pytel operuje truizmami, chociaż paraduje w mundurze generała wojska polskiego, to bardziej niż żołnierzem jest funkcjonariuszem tajnych służb. W tej rubryce satyrycznej przypomnieliśmy mu problemy z wariografem, jakie miał w latach 90., gdy służył w Urzędzie Ochrony Państwa. Nie potrafił wówczas wytłumaczyć się z kontaktów z urzędnikami ambasady Białorusi. Oficer znający tę sprawę zastrzega, że to nie oznacza, iż generał dopuścił się zdrady, ale że dopuścił się lekkomyślnych kontaktów, z których nie umiał się wytłumaczyć. Po latach sprawa przycichła, a on wrócił i zrobił błyskotliwą karierę.

W 2021 r. mieliśmy dość krótką wymianę publicznych opinii. Generał Pytel nazywał, bez żadnych dowodów, operacją rosyjską i białoruską atak hakerski na skrzynkę mailową Michała Dworczyka (wówczas szefa Kancelarii Premiera). Do dziś ukazują się regularnie przecieki z maili Dworczyka, Daniela Obajtka, a ostatnio byłej małopolskiej kurator Barbary Nowak.

Narrację, że to Rosja przejęła pocztę polityków PiS, głosili sami zainteresowani. Nie było żadnego dowodu na potwierdzenie tej tezy. Sugestie, że osoby piszące na tym profilu popełniają błędy językowe, typowe dla Rosjan, brzmią jak żart. Oficerowie wywiadu rosyjskiego mówią i piszą po polsku lepiej niż niejeden dziennikarz. Według moich informacji za atakiem na pocztę Michała Dworczyka stoją najemnicy współpracujący z zachodnimi tajnymi służbami. Fakt, że były szef SKW wsparł narrację rosyjską, którą kolportował PiS, pozwala mi podtrzymać tezę, że nie jest to człowiek, który orientuje się w rosyjskich grach w Polsce.

Korupcja i zepsucie

Rosjanie działają w Polsce w ten sam sposób od 300 lat. Można przyjąć, że Polska (Rzeczpospolita) stała się zależna od Rosji w 1717 r. podczas tzw. Sejmu Niemego. Posłom nie pozwolono wówczas zabrać głosu, aby nie zerwali obrad przy pomocy „liberum veto”. Na Sejmie tym uchwalono wszystko to, co Rosjanie chcieli, aby uchwalone zostało. Od tego czasu względną niezależność od Rosji Polska miała w latach 1918-1939 i po 1989 r.

Rosjanie bynajmniej nie odpuścili Polski. Sposób kontrolowania naszego kraju jest prosty. Rosyjscy oficerowie wywiadu i współpracownicy prowadzą działalność biznesową w Polsce. W taki sposób, aby generować pieniądze, które trafiają w postaci łapówek lub zatrudniania rodzin i przyjaciół do wpływowych osób. Chodzi o firmy z branży paliwowej, handlu surowcami, czy też ogólnie produktami chemicznymi. Dzięki takiej działalności wywiad rosyjski raz zarabia w Polsce pieniądze, dwa ma listę ludzi umoczonych w nieetyczne (zatrudnianie rodzin) lub wprost nielegalne (łapówki) praktyki. Na celowniku oficerów rosyjskiego wywiadu są politycy i ich rodziny, sędziowie, prokuratorzy, oficerowie tajnych służb i wojska polskiego, a także dziennikarze i wydawcy.

Przez ostatnie 35 lat rosyjski wywiad skorumpował w ten sposób kilkaset wpływowych osób w Polsce. Bynajmniej nie tylko w PiS. Donald Tusk ma tego świadomość. Pytanie, jak zamierza rozwiązać ten problem. Być może ograniczy się tylko do wskazania agentury rosyjskiej w PiS. Na to może być nawet rosyjskie przyzwolenie. Że poświęcona zostanie zużyta agentura skupiona wokół Kaczyńskiego. A ta w innych partiach będzie mogła kontynuować działalność.

O co chodzi Rosjanom w Polsce?

Przede wszystkim o tworzenie jak najbardziej skorumpowanych rządów, które pozwalają Rosjanom czerpać korzyści z działalności w Polsce. Negocjować dobre ceny dla rosyjskich surowców naturalnych. Wojna z Polską otwarta, taka jak na Ukrainie, nie ma sensu. Rosjanie znacznie więcej mogą uzyskać, po prostu instalując w Polsce prorosyjskie rządy. W wypadku PiS przesadzili z maksymalizacją korzyści. Ale wcześniej, przez kolejne dekady, realizowali swoją politykę bez większych przeszkód. No bo konia z rzędem temu, kto powie, dlaczego Polska, która ma gigantyczne zasoby gazu, które pozwalają nie tylko na zapewnienie Polsce taniego surowca na kilkadziesiąt lat, ale również na jego eksport, zmniejsza wydobycie gazu z roku na rok…

Najnowsze