Od początku roku kanał La Manche przekroczyło ponad 10 000 migrantów. W ten sposób padł nowy rekord lądowania „nachodźców” na wybrzeżach Anglii. Tymczasem Wielką Brytanię czekają wkrótce wybory, a premier Sunak już stwierdził, że do tego czasu rządowy pomysł odsyłania migrantów do Rwandy nie zostanie zrealizowany.
Walka z nielegalną imigracją miała być priorytetem działań konserwatywnego rządu. Zawód jest spory, a Partia Konserwatywna może stracić kolejne głosy na rzecz Partii Reform UK, która w tym temacie punktuje torysów.
Najnowszy rekord przemytu to porażka rządu Sunaka. To także wynik pewnej złośliwości Francji, która nie kwapi się do zbytniego pilnowania swoich granic, bo sama pozbywa się w ten sposób problemu. Najwięcej migrantów forsujących kanał La Manche pochodzi z Afganistanu, Iranu i Turcji.
Obecny wynik oznacza wzrost o ponad 35% w porównaniu z tym samym okresem w roku ubiegłym. Nielegalna imigracja to obecnie główny temat kampanii, która oficjalnie rozpoczęła się w środę wraz z ogłoszeniem daty wyborów 7 lipca przez premiera konserwatystów Rishi Sunaka.
W sobotę 25 maja brytyjskie MSW podało, że pięć nowych łodzi z 288 migrantami na pokładzie dotarło do południowej Anglii. W sumie od początku roku kanał La Manche przekroczyło już dokładnie 10 170 osób.
Partia Pracy, która w sondażach ma ponad 20 punktów przewagi nad Konserwatystami, obiecuje, że porzuci politykę wydalania migrantów do Rwandy, uważając pomysł za „zbyt kosztowny i nieskuteczny”. Jednocześnie szef tej partii i kandydat na jej premiera Keir Starmer mówi, że „rząd stracił kontrolę nad naszymi granicami”. Ta lewicowa partia obiecujejednak tylko „walkę z gangami przemytniczymi” i wydaje się, że za jej rządów strumień migracji jedynie się poszerzy.
Źródło: AFP/ Le Figaro