Wicemarszałek Sejmu Krzysztof Bosak (RN, Konfederacja) musiał interweniować podczas awantury, która wywiązała się między posłem Januszem Kowalskim z Suwerennej Polski a Witoldem Zembaczyńskim z KO.
Zaczęło się od tego, że poseł Witold Zembaczyński oskarżył Kowalskiego, że robił interesy z Gazpromem.
– Odnośnie wpływów już mamy wyjaśnione, więc powiedzmy jeszcze zdanie o przepływach. I tutaj pokazuje nam się Janusz Kowalski. W spółce należącej w ok. 50 proc. do rosyjskiego Gazpromu zarabiał według mediów ok. 60 tys. zł miesięcznie. Mało tego Europol Gaz wypłacił członkom władz tej spółki pieniądze za zysk, którego nie wypracowali. Janusz, spasiba – powiedział polityk KO.
Zaraz po Zembaczyńskim na mównicę sejmową wparował wściekły Kowalski. – Jestem dumny, że pracowałem w PGNiG i wyrzuciłem wszystkich ruskich, których za PO trzymaliście. Jestem dumny, że zbudowałem zespół, który wywalczył 6 mld zł od Gazpromu. Jest mi wstyd, że pana ojciec chciał sprzedać E.on – owi niemieckiemu partnerowi Gazpromu 53. proc. akcji Energetyki Cieplnej Opolszczyzny – zripostował.
Nie spodobało się to Krzysztofowi Bosakowi, który wyłączył Kowalskiemu mikrofon. – Udzieliłem panu głosu w celu sprostowania, a nie w celu sformułowania ataku personalnego na posła czy jego ojca. Bardzo proszę wszystkich o szanowanie reguł – stwierdził wicemarszałek.