Kierowcy muszą mieć się na baczności. Fotoradary w Polsce stają się coraz bardziej czułe i reagują nawet na mniejsze przekroczenia prędkości.
Wielu kierowców przyzwyczaiło się do „marginesu bezpieczeństwa” przy fotoradarach. Urządzenia te często nie rejestrowały wykroczeń, jeśli prędkość nie była przekroczona o więcej niż 20 km/h. Nie dotyczyło to oczywiście wszystkich urządzeń, ale potocznie 20 km/h uznawało się za „bezpieczną” granicę.
To się zmienia. Nowa władza, powołując się na raporty Najwyższej Izby Kontroli ws. Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym, skorygowała ustawienia w fotoradarach. Teraz urządzenia te rejestrują wykroczenia już od przekroczenia prędkości o 10 km/h.
Tłumaczy się to oczywiście mitycznym „bezpieczeństwem”. W praktyce chodzi o wyciągnięcie jeszcze więcej pieniędzy od kierowców. Mandaty będą sypać się częściej.
„W kraju prawie nie ma już fotoradarów, które łapałyby dopiero po przekroczeniu prędkości o 20 km/h.” – donosi branżowy serwis brd24.pl.
Ze statystyk podawanych przez CANARD wynika, że większość zarejestrowanych naruszeń mieści się w przedziale do 20 lub 30 km/h ponad obowiązujący na danym odcinku limit. Niewykluczone, że niebawem zacznie dominować przekroczenie prędkości o 11-20 km/h.