Dziennikarz Tomasz Marzec zaledwie przez kilkanaście dni pracował w programie „19:30”, czyli następcy „Wiadomości”. Teraz domaga się skontrolowania legalności jego zatrudnienia przez Państwową Inspekcję Pracy.
Marzec był jedną z pierwszych osób zatrudnionych w mediach reżimowych po przejęciu władzy przez ekipę Donalda Tuska. Na antenie pojawił się już 23 grudnia ub.r. Reporter m.in. kierował zespołem przygotowującym komunikaty dla mediów na temat wyników kontroli prowadzonych przez NIK.
Jednak już po kilkunastu dniach, na początku stycznia br., Marzec pożegnał się z redakcją programu z nazwy informacyjnego. Wówczas nie komentował powodów swojego odejścia.
Jak podaje branżowy portal wirtualnemedia.pl, teraz Marzec wystąpił do Państwowej Inspekcji Pracy z wnioskiem o skontrolowanie jego zatrudnienia przy Woronicza.
– Poprosiłem PIP o skontrolowanie legalności mojego zatrudnienia. Pierwszego dnia otrzymałem do podpisania umowę o pracę na czas nieokreślony. Umowę rozwiązałem moim zdaniem z winy pracodawcy. Formalnie zawarliśmy porozumienie, ale w bardzo wątpliwych okolicznościach i moim zdaniem druga strona z porozumienia się nie wywiązała. Dlatego poprosiłem w pierwszej kolejności inspekcję pracy by wyjaśniła, czy w TVP pracowałem legalnie. Sprawę analizuje mój pełnomocnik – komentuje Marzec na łamach wirtualnemedia.pl.