Strona głównaOpinieŚląski zostanie językiem? Sprawa wzbudza kontrowersje wśród Kaszubów

Śląski zostanie językiem? Sprawa wzbudza kontrowersje wśród Kaszubów

-

- Reklama -

Od dłuższego czasu mówi się o prawnym uznaniu śląszczyzny za język. W tym momencie Polska uznaje tylko jeden język regionalny – kaszubski. Działacze kaszubscy obawiają się, że kontrowersje dotyczące statusu śląskiego odbiją się negatywnie na postrzeganiu ich języka.

Kaszubszczyzna uznawana jest za samodzielny język w zasadzie od zawsze. Polskie prawo oficjalnie przyznało kaszubskiemu „rangę” języka w 2005 roku, gdy język ten już od dawna był uznawany na arenie międzynarodowej i posiadał trzyliterowy międzynarodowy kod CSB według normy ISO 639-2.

- Reklama -

Nie wzbudzało to większych kontrowersji, bo kaszubski nie wywodzi się z języka polskiego, tylko z nieistniejącego już języka pomorskiego i od zawsze rozwijał się równolegle do polszczyzny (najstarsze zdania napisane w obu językach dzielą jedynie 34 lata).

Już w w 1603 roku niemiecki językoznawca Hieronymus Megiser wymieniał kaszubski wśród innych języków słowiańskich, a wybitny polski językoznawca Stefan Ramułt z Małopolski w 1893 roku w Krakowie wydał Słownik języka pomorskiego czyli kaszubskiego.

Pierwsze księgi zapisane po kaszubsku pojawiły się już w 1403 roku, a w XIX i XX wieku miała miejsce prawdziwa eksplozja kaszubskiej literatury. Ponadto kaszubski posiada skodyfikowany alfabet, dzięki któremu możliwe jest nauczanie go w szkole, a w Polsce można nawet zdawać maturę z tego języka.

Tego wszystkiego nie ma śląszczyzna, która wywodzi się z języka staropolskiego. Kwestia tego, czy śląski wyewoluował już w osobny język, czy też jest po prostu polskim dialektem, od lat jest przedmiotem sporu wśród językoznawców.

Część działaczy kaszubskich obawia się, że gdy mowa Ślązaków będzie miała ten sam status, co kaszubski, to będzie to oznaczało degradację dla kaszubszczyzny.

Działacz i polityk Kazimierz Klawiter pisze na swoim FB w punktach:

– W pełni szanuję wolę Ślązaków do kształtowania swojego programu.
– Ustawa w tym kształcie może zrodzić niepożądany chaos.
– Stanowczo odrzucam tezę wygłoszoną przez Panią Profesor Jolantę Tambor o tym, że kaszubszczyzna jest równa śląsczyźnie, a różni je tylko wektor czasu. Mowa kaszubska nie jest ani gorsza, ani lepsza. Są to po prostu dwa diametralnie różne zjawiska kulturowe. Kaszubszczyzna jest genetycznym językiem kwalifikowanym od wieków w lingwistyce światowej w rodzinie języków zachodnio-słowiańskich, obok połabskiego czy serbo-łużyckiego. Od prawie 200 lat podlega badaniom metodycznym (Ceynowa, Hilferding, Ramułt, Lorentz, Sychta i dziesiątki innych wybitnych nazwisk). Posiada bardzo bogatą literaturę, liczne tłumaczenia Pisma Świętego (z imprimatur). Ale nie czas tu na dłuższy wykład.
– Apelujemy o szerszą dyskusję, która skutkowałaby przyjęciem takiej ustawy, która porządkowałaby aspiracje dziesiątek społeczności kulturowych w obszarze polskim.

Jego wpis podał dalej inny działacz, a przy tym pisarz i poeta, Eugeniusz Pryczkowski, dodając:

Próba podniesienia statusu dialektu śląskiego do poziomu języka regionalnego, którym w rozumieniu ustawy jest jak dotąd język kaszubski, jest w istocie zrównaniem terminów dialekt = język regionalny. Jeden ze śląskich rzeczników tej sprawy podkreślił nawet, że dla nich „język regionalny” to zupełnie co innego niż „język”. Dla języka kaszubskiego jest to zatem de facto powrót do dialektalnego statusu. Śląsczyzna nie posiada cech języka. Nie sprawia żadnych trudności w zrozumieniu. O wiele więcej ciekawostek leksykalnych posiada np. dialekt kurpiowski. W obronie nowego określenia statusu śląsczyzny wystąpił Instytut Kaszubski. Warto zwrócić uwagę, że w tychże samych dniach w TVN podkreślano, że kaszubski to gwara tak samo jak góralszczyzna. Jest to dla naszego języka sytuacja bardzo niebezpieczna. Czas pokaże, co będzie się działo. My działamy, tworzymy, piszemy – w języku kaszubskim, który jest trudno – jak zauważamy – przyswajalny nawet dla Kaszubów wypowiadających się na rzecz zrównania (czyt.: zdegradowania) kaszubskiego i śląskiego. Czasu coraz mniej, a pracy pełno. Niezależnie co uczynią politycy z naszym językiem, dla historii my go obronimy. Nie ma obawy. Poniżej dwa oświadczenia i ważny tekst Kazimierza Klawitera. Oczywiście, warto zaznaczyć, że Ślązacy na pewno mają prawo domagać się finansowania nauczania swej gwary. Należy to jednak precyzyjnie określić, że tam rzecz dotyczy gwary (względnie dialektu lub np. etnolektu śląskiego), na Kaszubach – języka, pradawnego języka słowiańskiego, jednego z języków zachodnio-słowiańskich, o takim samym historycznym statusie, jak: połabski, polski, łużycki, słowacki, czeski.

Z drugiej strony – duża część działaczy kaszubskich wspiera dążenia Ślązaków i pisze o nich pozytywnie. Jak zwykle więc – zdania są podzielone.

Warto też zauważyć, że z wolnościowego punktu widzenia prawne uznawanie lub nieuznawanie, co jest językiem, a co nie jest, jest zupełnie pozbawione sensu. Tego typu dyskusje powinni interesować językoznawców, a nie polityków.

Najnowsze