Rząd Bawarii zakazuje języka gender w szkołach, urzędach i na uniwersytetach. Nowe zasady, które zostały wprowadzone w niemieckim kraju związkowym krytykuje lokalna lewicowa opozycja.
Rząd w Monachium zakazuje używania w publicznych placówkach w Bawarii tzw. języka gender, czyli języka neutralnego płciowo.
– Nauczyciele muszą się do tego stosować – powiedział szef Kancelarii Stanu Florian Herrmann z chadeckiej CSU.
Zmiany wymagają, by język neutralny płciowo zniknął m.in. z oficjalnej korespondencji, a także wewnętrznej korespondencji, czy listów do rodziców.
Reformy, które w Bawarii wprowadza rząd w Monachium nie podobają się lewicowej opozycji, która atakuje premiera kraju.
„CSU coraz bardziej staje się partią zakazów. Mamy w Bawarii duże problemy, ale pan Söder (premier Bawarii – red.) częściej mówi o języku gender niż o przystępnych cenowo mieszkaniach” – napisał na platformie X drugi burmistrz Monachium, polityk Zielonych Dominik Krause.
„Myślę, że powinniśmy trochę poluzować, jeśli chodzi o język neutralny płciowo. Kto chce go używać, powinien to robić, a kto nie chce, niech tego nie robi” – dodał.
Premier Markus Söder już w zeszłym roku zapowiadał wprowadzenie w Bawarii reform, które ograniczą stosowanie języka gender.
– U nas nie będzie obowiązkowego „genderowania”. Przeciwnie: my w Bawarii zabronimy języka gender w szkołach i administracji – powiedział Söder w grudniu, przed wyborami do krajowego parlamentu.
Język neutralny płciowo w Niemczech stosowało się główne przez dodawanie gwiazdek lub ukośników zamiast sylab, które sugerowały płeć adresata (np. Student*innen; student*ki). W Niemczech często stosuje się to także w mowie mówionej jako pauzę.