Pojawienie się rosyjskiej rakiety w polskiej przestrzeni powietrznej wywołało dyskusję nad sposobami postępowania na poziomie NATO. Jak podaje AFP, NATO bada obecnie możliwość zestrzeliwania rosyjskich rakiet, które pojawią się zbyt blisko jego granic.
Agencja podaje, że taka opcja to następstwo pojawienia się rosyjskiego pocisku manewrującego w polskiej przestrzeni powietrznej, który następnie odleciał w kierunku celu na Ukrainie.
AFP powołuje się tu na komentarz zastępcy MSZ Andrzeja Szejny. Przypomniano też, że ambasador Rosji w Polsce zignorował oficjalne wezwanie do Ministerstwa Spraw Zagranicznych w związku z incydentem rakietowym.
Przypomniano również, że nie jest to pierwszy taki incydent dotyczący naszego kraju, przypominając fakty z grudnia 2023 i 2022 roku, kiedy to w Polsce spadł rosyjski pocisk manewrujący KH-55, mogący przenosić głowice nuklearne.
W listopadzie 2022 r. dwie osoby zginęły, gdy ukraiński pocisk przeciwlotniczy spadł na polską wieś Przewodów, niedaleko granicy z Ukrainą. Dyskusja w sprawie reakcji na rosyjskie pociski trwa nad krajem NATO. Wydaje się, że „dzielny wojak” Kosiniak-Kamysz nie jest w tej sprawie samodzielny, a decyzja musi zapaść w samym NATO.