W Pesaro we Włoszech – rodzinnym mieście kompozytora Gioachino Rossiniego wpisano do regulaminu straży miejskiej zakaz śpiewania w autobusach. Nowy przepis wywołał zdziwienie, a tamtejsi artyści pytają: czy jest jakiś problem z masowymi śpiewami w środkach komunikacji?
Dziennik „Il Resto del Carlino” podał, że polemikę wywołała nowa wersja regulaminu, przewidującego, że osobom podróżującym autobusem, które „wykonują utwory muzyczne bez zezwolenia” grozi kara od 25 do 500 euro.
Nowe rozporządzenie ma w najbliższym czasie zostać zaaprobowane przez radę samorządową, ale od razu w mieście twórcy oper i mistrza stylu bel canto uznano, że zakaz brzmi dość fałszywie- zauważyła gazeta.
Odnotowała, że niektórzy radni zapowiedzieli batalię, by wykreślić przepis, bo uznają go za śmieszny i niejasny.
– Czy jest jakiś kryzys z powodu śpiewaków w autobusach? – zapytał sarkastycznie miejscowy gitarzysta Paolo Pedretti. – W Mediolanie w metrze – dodał – spotkałem kiedyś kogoś, kto ładnie grał na harmonijce przez 5 minut. Nie widzę u nas powodu tego autorytarnego zakazu. Jeśli ktoś nuci , bo jest w dobrym humorze, nie robi nic złego.
– Czy jeżeli ktoś zaśpiewa sobie o pięknym dniu, dostanie mandat? – zapytał artysta odnosząc się do tego, że przepis jest niejasny. Nie dokonano w nim rozróżnienia między występami w celach zarobkowych a spontanicznym śpiewem.