Libertariański prezydent Argentyny Javier Milei zapowiedział w piątek kolejny projekt reform, mających znieść przywileje „kasty” polityków. W orędziu otwierającym tegoroczną sesję Kongresu poprosił Argentyńczyków o cierpliwość i zaufanie do jego programu zaciskania pasa.
Radykalne zmiany proponowane przez zaprzysiężonego w grudniu prezydenta napotykają jednak opór zarówno w Kongresie, jak i na ulicach. Projekt szerokich reform politycznych, społecznych i gospodarczych Mileia został niedawno wstrzymany przez parlament, a w czasie orędzia przed siedzibą Kongresu trwały protesty.
Milei zerwał z tradycją i zamiast w południe, rozpoczął swoje przemówienie dopiero o godz. 21 czasu miejscowego (godz. 1 w nocy w Polsce). Według argentyńskiej prasy miało to upodobnić orędzie do wystąpień amerykańskich prezydentów o stanie państwa (State of the Union) i zapewnić większą oglądalność.
Milei bronił działań podjętych przez 82 dni swoich rządów, w tym dekretu deregulującego gospodarkę i olbrzymiego projektu reform, wstrzymanego przynajmniej na razie przez Kongres. Zapowiedział kolejne zmiany, mające odebrać przywileje „kasty” polityków i urzędników, którzy „żyją jakby byli monarchami”.
Wśród proponowanych zmian jest zniesienie dożywotnich emerytur prezydenta i wiceprezydenta oraz zmuszenie związków zawodowych, by co kilka lat wybierały swoich przewodniczących w wolnych wyborach nadzorowanych przez władze sądownicze. Milei zapowiedział też zamknięcie państwowej agencji prasowej Telam, którą określił jako tubę propagandową poprzednich, lewicowych rządów.
Prezydent ponownie przyznał, że „brutalne i szybkie” zaciskanie pasa nie przyniesie natychmiastowego skutku i będzie bolesne dla społeczeństwa. Poprosił Argentyńczyków o „cierpliwość i zaufanie”, zapewniając, że droga obrana przez jego administrację jest słuszna i konieczna, by uchronić kraj przed katastrofą.
Argentyna znajduje się w głębokim kryzysie gospodarczym i boryka się z olbrzymią inflacją, która w ubiegłym roku przekroczyła 200 proc. Dziesiątki lat polityki lewicowych fanatyków doprowadziło kraj na skraj biedy i zapaści.
Uśmiechnięta Polska kontratakuje. Lewica bierze się za Żołnierzy Wyklętych