Przemysław Wipler w rozmowie z Robertem Mazurkiem w RMF24 stwierdził, że wojna na Ukrainie to „nasza wojna, czy nam się to podoba, czy nam się to nie podoba”. W jego ocenie także Ukraińcy będą „budować potęgę polskich firm”.
– To nie my decydujemy, czy to jest wojna nasza, nie nasza, tylko facet, który ma milionową armię na terenie Ukrainy. On się nazywa Władimir Putin i to jest człowiek, który może po zakończeniu operacji na terenie Ukrainy tę armię zdecydować przenieść, niestety, bliżej nas – stwierdził Wipler.
– Tak może się wydarzyć, tylko pytałem o waszych wyborców, bo naprawdę znaczna część, może nie znaczna, w każdym razie bardzo głośna i hałaśliwa część wyborców Konfederacji mówi: to nie nasza wojna – zaznaczył Mazurek.
– To jest nasza wojna, czy nam się to podoba, czy nam się to nie podoba. To jest wojna, która ma przybliżyć Federację Rosyjską do polskich granic, to jest wojna, przy której niszczone jest infrastruktura, niszczony jest kraj ludnościowo bardzo zbliżony do Polski, terytorialnie dużo większy, kraj, który ma gigantyczny potencjał do rozwoju, jeśli chodzi o zasoby naturalne i po Ukrainie Polska jest potencjalnie, i kraje bałtyckie, w strefie celów – powiedział poseł Konfederacji.
Odnosząc się do imigracji zarobkowej Ukraińców do Polski Wipler stwierdził, że „to jest bardzo dobry aspekt”. – Przyjazdy do pracy są okej, nikt tego nie krytykuje – wskazał.
– Powinniśmy prowadzić politykę zatrudnieniową, imigracyjną, taką, w której preferujemy ludzi z naszego kręgu kulturowego. Tym kręgiem kulturowym m.in. jest – i najbliższym rezerwuarem – Ukraina. Z drugiej strony, powiedzmy sobie szczerze, że w ten sposób osłabiamy zdolności obronne Ukrainy i ci młodzi mężczyźni, którzy być może powinni bronić swojego kraju, będą tworzyć polskie PKB, budować potęgę polskich firm, dawać szansę, żeby polscy rolnicy prowadzili działalność – podkreślił.