Podobno „winne” popytowi na „nowe wino” są zmiany klimatyczne, ale pojawienie się nowych ośrodków winiarstwa na mapie świata to raczej ciekawostka. Pozycja Francji, Włoch, Hiszpanii, Węgier, Bułgarii, czy producentów z Australii, USA, Chile, czy RPA, raczej nie będzie zachwiana.
Wyjątkiem są Chiny, które bardzo mocno i już pół wieku temu wkroczyły na rynek wina. Warto też zwrócić uwagę na wzrost produkcji w Anglii, a także na Indie, które też przystąpiły do tego wyścigu.
Wśród głównych krajów produkujących i konsumujących wino znajdują się Chiny. Chińczycy zajmują się produkcją wina od czasów starożytnych, ale po latach siermiężnego komunizmu, dopiero w latach 80. XX wieku sektor winiarski zaczął się profesjonalizować. Stosowali tu takie same metody jak w innych sektorach, czyli „kradzież” technologii i „podglądanie” najlepszych.
Obecnie Chiny zajmują już drugie miejsce w ilości winorośli, ustępując tylko Hiszpanii. Większość tej produkcji idzie jednak na rynek wewnętrzny. Liczby są jednak imponujące: 800 000 hektarów winorośli, więcej, niż we Francji. Duża część upraw ma miejsce w prowincji Ningxia w północnych Chinach, gdzie ściągnięto najnowocześniejsze technologie.
Chińczycy spożywają jednak coraz mniej wina i kraj ten nie jest już liderem konsumpcji. Trzy lata polityki „zero Covid” wyrządziły szkody także winiarstwu. Dodatkowo, młodzi Chińczycy wolą np. bardziej popularne piwo. Konsumpcja wina, która osiągnęła w Chinach szczyt w 2017 r., spada od tego czasu o około 15% rocznie. Mniejszy popyt to także zmniejszenie produkcji. W latach 2015–2020 produkowano tu 13 mln hektolitrów wina, obecnie 6,2 mln.
W Wielkiej Brytanii w 2022 roku wyprodukowano 12 milionów butelek. To ponad dwukrotny wzrost produkcji w ciągu 5 lat. W tym roku, produkcja ma przekroczyć nawet granicę 20 milionów butelek. Produkcja dotyczy jednak głównie win musujących, białych i różowych. 900 winnic w Królestwie eksportuje sporo za granicę, szczególnie do Hongkongu, Singapuru i Stanów Zjednoczonych. Ciekawostką jest, że domy francuskie, w tym wytwórnie szampana, inwestują w angielskie winnice, tłumacząc to przygotowaniem się na zachodzące „zmiany klimatyczne”.
Dwie duże marki francuskiego szampana zakupiły angielskie winnice. Taittinger w pobliżu Canterbury i Pommery w Hampshire. Pierwsze roczniki są już na półkach i chociaż nie wolno im używać nazwy szampan, to według enologów smakiem mogą z nim konkurować.
Moda na wino zainspirowała także Hindusów. Na większą skalę zaczęło się to jednak dopiero w XXI wieku. Winnice zasadzono na płaskowyżach Nashik, niedaleko Bombaju. Ziemie są tu bardzo nasłonecznione w dzień, ale położone na wysokości 500 metrów n.p.m., zapewniają dość chłodne noce. Niektóre nowe firmy sprowadzały nawet ekspertów z Francji.
Wino z Indii ma na razie „nierówną jakość”. Hindusi mają „tradycji” raczej mocniejsze trunki, w tym i whisky, ale piją też coraz więcej wina. Dla wielu to oznaka uznania społecznego, a butelka kosztuje co najmniej 7 euro. Wina te pochodzą głównie z Australii, a olbrzymi rynek jest obiecujący. Tu też inwestują Francuzi, a np. Moët Hennessy od 2015 roku produkuje miejscowe wino musujące pod nazwą „Chandon”.