Gwiazdor filmowy Alec Baldwin nie przyznał się w środę ponownie do nieumyślnego spowodowania śmierci operatorki Halyny Hutchins, która zmarła w wyniku postrzelenia na planie filmu „Rust” kręconego w Nowym Meksyku.
21 października 2021 roku pochodząca z Ukrainy Hutchins zginęła, a reżyser Joel Souza został ranny, gdy rewolwer trzymany przez Baldwina wystrzelił podczas próby kręcenia sceny na planie westernu „Rust”. Aktor zaprzeczył jakoby nacisnął spust i oświadczył, że nie ponosi odpowiedzialności za śmierć Hutchins.
Ława przysięgłych oskarżyła w styczniu br. 65-letniego Baldwina o nieumyślne spowodowanie śmierci, co stanowi przestępstwo czwartego stopnia. W przypadku skazania grozi za to kara do 18 miesięcy więzienia.
Zdobywca nagrody Emmy mógł pozostać na wolności bez wpłacenia kaucji w ramach warunków porozumienia z sądem w Santa Fe. Z akt sprawy wynika, że zakazano mu m.in. posiadania broni palnej.
W odpowiedzi na akt oskarżenia z minionego miesiąca adwokaci Baldwina, Luke Nikas i Alex Spiro, zapowiadali, że „nie mogą doczekać się dnia w sądzie”. Już wcześniej argumentowali, że aktor jest niewinny.
Gwiazdor już po raz drugi został oskarżony o nieumyślne spowodowanie śmierci Hutchins. Prokurator okręgowy w Santa Fe, Mary Carmack-Altwies, postawiła mu ten zarzut już w styczniu 2023 roku. Wówczas także nie przyznał się do winy.
Zarzut wycofano kilka miesięcy później na podstawie przedstawionych dowodów, według których rewolwer mógł zostać zmodyfikowany umożliwiając oddanie strzału bez pociągania za spust.
Nowo powołani prokuratorzy wycofali rozprawę wstępną uprzedzając jednak, że ich dochodzenie może zostać wznowione.
Nowe zarzuty pojawiły się po niezależnym badaniu kryminalistycznym. Wykazało ono, że Baldwin musiał jednak nacisnąć spust rewolweru, którego używał na planie. Broń wręczył mu asystent reżysera David Hall. Miał zapewnić aktora, że jest bezpieczna.