Strona głównaMagazynPogorszył swoje notowania

Pogorszył swoje notowania

-

- Reklama -

Kirgistan w minionym roku wszedł do klubu państw, które pogorszyły swoje notowania w corocznym ratingu swobód obywatelskich prowadzonego przez organizację CIVICUS Monitor. Oznacza to, że Kirgistan, który w Centralnej Azji ma opinię kraju najbardziej demokratycznego, został zaliczony do kategorii państw represyjnych. Z postsowieckich krajów do kategorii represyjnych został zaliczony drugi rok z rzędu Kazachstan. Pozostałe, czyli Tadżykistan, Uzbekistan i Turkmenistan, zostały zaliczone do kategorii państw zamkniętych. Wpisanie na listę państw represyjnych nie jest bynajmniej jedynym zmartwieniem Biszkeku. W republice uaktywnili się też islamscy terroryści.

Kirgistan, który wciąż porządkuje swój system polityczny, otrzymał cios, który zaważy na jego prestiżu jako kraju zabiegającego o postrzeganie go jako kraju demokratycznego. Międzynarodowa organizacja pozarządowa określająca się jako „globalny sojusz poświęcony wzmocnieniu działań obywatelskich i społeczeństwa obywatelskiego na całym świecie” uznała Kirgistan za państwo represyjne.

- Reklama -

Główną przyczyną tej oceny jest wprowadzenie ustaw ograniczających działalność organizacji pozarządowych i środków masowego przekazu. Na cenzurowanym CIVICUS znalazła się zwłaszcza ustawa o agentach zagranicznych w mediach. Władzom republiki organizacja zarzuca także wywieranie bądź tolerowanie wywierania nacisków na niezależne media. Ponadto oskarża je o prawne prześladowanie aktywistów tworzącego się społeczeństwa obywatelskiego, zwłaszcza dziennikarzy i innych krytyków władzy. Rząd Kirgistanu ma też być odpowiedzialny za ograniczanie możliwości przeprowadzenia pokojowych mityngów w centralnych rejonach stolicy republiki Biszkeku.

Prezydent republiki Sadyr Żaparow, mimo że formalnie mówi o konieczności przekształcenia jej w kraj demokratyczny, to doskonale pamięta, że do tej tradycji należą okresowo przeprowadzane rewolucje kończące się zazwyczaj wsadzaniem przywódców kraju za kraty. Kładzie wiec ogień zaporowy i używa służb specjalnych do pacyfikowania wszelkich prób, które mogłyby doprowadzić do masowych zamieszek, zwłaszcza w stolicy kraju. Ofiarami działań podległego mu GKNB, czyli Głównego Komitetu Narodowego Bezpieczeństwa, stali się m.in. członkowie opozycyjnej partii „Butun Kirgistan”.

Rewizje i aresztowania

Oskarżono ich o przygotowania do organizacji w Biszkeku zamieszek mających doprowadzić do przewrotu i przejęcia władzy. Po stronie Żaparowa stanął parlament republiki, który zgodził się, by przywódcę tej partii Adachana Madumorowa posiadającego mandat deputowanego pociągnąć do odpowiedzialności karnej. Przy czym parlament nie uznał zarzutów sformułowanych pod jego adresem przez GKNB. Zgodził się na pociągnięcie go do odpowiedzialności pod zarzutem przekroczenia uprawnień. Swoje uprawnienia miał rzekomo przekroczyć w 2009 r., gdy był sekretarzem Rady Bezpieczeństwa Kirgistanu.

Podpisał on ze swoim tadżyckim kolegą protokół stwierdzający, że Kirgistan bierze od Tadżykistanu w dzierżawę na 49 lat niewielki odcinek przygranicznych gruntów o łącznej powierzchni 5 hektarów. Madumarow, zdaniem Żaparowa, nie miał pełnomocnictw do jego podpisania. Zdaniem Żaparowa popełnił on zdradę stanu. Ten niewielki odcinek gruntu, jego zdaniem, należy bowiem do Kirgistanu i Madumarow, a podpisując umowę o jego dzierżawie potwierdził, że jest własnością Tadżykistanu.

Madumarow odrzuca te oskarżenia, twierdząc, że wynikają one z przyczyn politycznych. Wielokrotnie krytykował on Sadyra Żaparowa za łamanie praw człowieka i nieprzestrzeganie konstytucji republiki. Sadyr Żaparow w odpowiedzi zasugerował, że Madumarow cierpi na chorobę, która każe mu widzieć tylko siebie w roli prezydenta. Szef GKNB Kamczybek Tasziew publicznie groził Madumarowowi, że połamie mu ręce…

Przypomnieli o sobie islamiści

Opozycjoniści nie są jedynym zmartwieniem prezydenta Sadyra Żaparowa. Zaczynają odżywać islamiści, którzy zresztą nigdy nie zaprzestali w nim swojej działalności. Funkcjonariusze GKNB udaremnili na szczęście próbę zamachu bojowego, który w cerkwi Zaśnięcia Najświętszej Bogurodzicy w Dżalalabadzie chcieli dokonać członkowie „Państwa Islamskiego”. Przy próbie podpalenia noworocznej choinki w tym samym mieście zostali aresztowani szesnastoletni chłopcy, których także oskarżono o związki z „Państwem Islamskim”, które działa w Afganistanie i wysyła swych emisariuszy do krajów Centralnej Azji.

W grudniu minionego roku w Biszkeku przeszła cała seria wydarzeń określanych przez władze psychologicznym terroryzmem. Nieznane osoby dzwoniły do organów ścigania i uprzedzały je o podłożonych bombach w szkołach, uczelniach i centrach handlowych. Akcja ta miała wprowadzić nerwowość w służbach bezpieczeństwa, by w końcu przestały one podejmować rutynowe działania, co miało islamistom umożliwić dokonanie prawdziwego ataku. Główny specjalista ds. islamskiego terroryzmu generał Zakir Tilienow oświadczył, że w Kirgistanie zostało zakazanych 21 ekstremistycznych i terrorystycznych organizacji. Ich członkowie jednak nie rozpłynęli się we mgle. Zeszli do podziemia i gotowi są w każdej chwili zacząć działać. Inni eksperci od świata islamu, w tym czołowy z nich Kanatbek Murzachalilow, też twierdzą, że muzułmanie w republice ulegają coraz większej radykalizacji i coraz trudniej ich kontrolować. Coraz częściej wykorzystują oni w swojej propagandzie media społecznościowe, poprzez które docierają ze swymi ideami do milionowej publiczności.

W takiej sytuacji nie ma się więc co dziwić, że Sadyr Żaparow nie przejmuje się zbytnio literą prawa. Kładzie ogień zaporowy, by dotrwać do końca kadencji. Liczy, że jeżeli jego ziomkowie przestaną dążyć do kolejnych rewolucji, to w końcu nadejdzie czas na budowę w Kirgistanie normalnego życia. Wie, że w Centralnej Azji takie wartości, jak wolność słowa, opozycja, społeczeństwo obywatelskie, nie są póki co w najwyższej cenie.

Najnowsze