Były wicepremier w rządzie PiS Jarosław Gowin zeznawał we wtorek 9 września przed komisją ds. wyborów kopertowych.
– O pomyśle przeprowadzenia wyborów korespondencyjnych usłyszałem od Adama Bielana. Ja i moi przyjaciele z Porozumienia zaproponowaliśmy przesunięcie wyborów za dwa lata – mówił przed komisją ds. wyborów kopertowych Jarosław Gowin.
Polityk twierdzi, że był przeciwko wyborom kopertowym, bo obawiał się chaosu oraz tego, że mogą wpłynąć na rozwój „pandemii” Covid-19 w Polsce.
– Zainteresowałem się trybem przeprowadzenia wyborów w Niemczech. Ich rzetelne przygotowanie wymagałoby wielu miesięcy a nie kilku tygodni. Myślę, że świadomość tych trudności była dosyć szeroko znana, także w kręgach PiS – powiedział Gowin.
Polityk stwierdził, że „było wiele rozmów z udziałem Mateusza Morawieckiego i Jarosława Kaczyńskiego, w których namawiali mnie do zmiany stanowiska ws. wyborów”.
Gowin: Szukano na mnie haków
– Byłem informowany, że podejmowane są działania zmierzające do skompromitowania mnie, czy też do znalezienia argumentów, mówiąc potocznie haków, które skłoniłyby mnie do zmiany stanowiska. Byłem informowany, że sprawdzane są biznesy mojego syna – mówił Gowin przed komisją.
Były wicepremier miał być zwolennikiem wprowadzenia stanu wyjątkowego. – To była dobra droga według mnie do przesunięcia wyborów prezydenckich. Nie zgadzał się na to Kaczyński, bo obawiał się, że kolejne rządy będą wykorzystywać ten przykład do manipulowania terminem wyborów – powiedział.
Polityk powiedział, że spotykał się z posłami opozycji. Jednocześnie Gowin zapewniał, że w żadnym momencie nie chciał obalać rządu Mateusza Morawieckiego, a jego jedynym celem było zapobieżenie przeprowadzeniu wyborów korespondencyjnych.