Blisko 90 proc. mieszkańców Kuby żyje w skrajnym ubóstwie. To efekt panującego w tym państwie od kilku dekad ustroju socjalistycznego.
„Socjalizm każdemu równo nosa utrze. Bogatych zdusi jutro, a biednych pojutrze” – pisał Aleksander Fredro i przykład Kuby pokazuje, że miał absolutną rację.
Kilka dekad po zaprowadzeniu na Kubie rewolucji socjalistycznej państwo jest w ruinie, a 9 na 10 mieszkańców żyje w nędzy.
Z raportu niezależnego Kubańskiego Obserwatorium Praw Człowieka (OCDH) wynika, że już 88 proc. obywateli Kuby żyje w skrajnym ubóstwie.
Liczba nędzarzy w 11 milionowym państwie rośnie w zaskakującym tempie. „Grupa osób żyjących w skrajnym ubóstwie powiększyła się podczas minionego roku o 13 proc” – piszą autorzy raportu.
W 2023 roku inflacja na wyspie wynosiła 30 proc. Pensje Kubańczyków, które są niewielkie, są przez nią zjadane.
Media informują, że na ulicach kubańskich miast coraz więcej jest bezdomnych i głodujących.
Kuba wprowadza niewielkie reformy, jednak pozostaje wciąż państwem socjalistycznymi. Progności nie wróżą wyspie szybkiego wyjścia z kryzysu. Według nich rok 2024 może być dla Kubańczyków jeszcze gorszy niż 2023.