W najnowszej rozmowie Tomasz Sommer i Stanisław Michalkiewicz podnieśli m.in. temat rewolucyjnych zmian w TVP. Nie brakowało ironii.
Sommer zauważył, że „przez te Święta nam się prezesi telewizji zmieniali jak w kalejdoskopie”.
– Człowiek się nie zdąży przyzwyczaić do jednego, a już jest następny (…) taki wysyp prezesów, że nigdy w historii telewizji czegoś takiego nie było, ale kiedyś musi być ten pierwszy raz – stwierdził Michalkiewicz.
Sommer wskazał, że „doszło do interwencji poselskich”. – Kontrola poselska zyskuje w ogóle nowy wymiar, wszyscy posłowie teraz kontrolują, dniami i nocami – dodał.
– Polska krajem ludzi kontrolujących się – skwitował Michalkiewicz. – Oni kontrolują zwłaszcza dwa organy, czyli Polską Agencję Prasową oraz Telewizję Polską S.A. – podkreślił Sommer.
Jak mówił Sommer, „pan prezes Kaczyński, jak się dowiedział, że pan (Mateusz) Matyszkowicz to taka miękka faja (…), to mówi: nie, trzeba nowego prezesa powołać i na początku skorzystał z niezastąpionego w takich sytuacjach pana (Macieja) Łopińskiego, ale natychmiast zaczęli wyciągać, że pan Łopiński to już nagrody za wierność PZPR-owi dostawał w latach 70. i w tej sytuacji powiedział, że rzeczywiście trzeba to przenieść na młodsze kadry i natychmiast prezesem został pan (Michał) Adamczyk”.
– To świetnie. To widać, że każdy nosi buławę marszałkowską w tornistrze – skwitował Michalkiewicz.
– Pan Sienkiewicz się uwija. Tempo stachanowskie ma. Jeden z takich wścibskich, spostrzegawczych spostrzegawców zwrócił uwagę, że w dniu podjęcia sejmowej uchwały pan Bartłomiej Sienkiewicz zwołał trzy rady nadzorcze, odbył trzy posiedzenia i to wszystko w ciągu stu minut załatwił i osiłków wysłał – zaznaczył Michalkiewicz.
Jak mówił, „tam pojawiają się wątpliwości, czy w tych aktach notarialnych, którymi się p. mecenas (Piotr) Zemła się legitymował, czy tam przypadkiem nie poświadczono nieprawdy”. – Jakby poświadczono nieprawdę, to pan mecenas będzie musiał sam się bronić – dodał.
Sommer zwrócił uwagę, że „tu podnoszą, że akt notarialny powinien być odczytany, więc po tych stu minutach, to jeszcze ten Sienkiewicz powinien siąść z tą panią notariusz (…) i ta pani powinna mu te trzy akty od początku do końca odczytać”.
– Wszystko wskazuje na to, że tu tempo było stachanowskie, a nawet większe – podsumował Michalkiewicz.
– Obejrzałem jeden program tej „19:30”. Muszę powiedzieć, że pani (Danuta) Holecka tak się zmieniła, że w pierwszej chwili jej nie poznałem. Zupełnie, jakby inna osoba była, ale to cały czas te same komunikaty – ocenił redaktor.
– Teraz czytam, że posłowie PiS wystąpili do ministerstwa kultury w celu pokazania monitoringu, aby stwierdzić, jak długo tam przebywał minister Sienkiewicz podczas odczytywania aktu i tych wszystkich zebrań walnych – dodał Sommer.
– Zwołać trzy rady nadzorcze w ciągu 107 minut i odbyć posiedzenia tych trzech rad, to jest sztuka. A jeszcze od razu spisywać akt notarialny. Tam notariuszowi się ręce trzęsły z tego pośpiechu, kulfonów takich podobno nastawiał, że trudno odczytać te akty notarialne – ironizował Michalkiewicz.
– Teraz będą żądać, żeby on powtórzył te działania ze stoperem w ręku i wtedy się okaże… – skwitował Sommer.